Zmowa przeciwko nowym zespołom w F1. Zakulisowe gierki

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: start do wyścigu F1
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: start do wyścigu F1

Zespoły F1 robią wszystko, aby nie dopuścić do poszerzenia stawki. Jeden z pomysłów to podwyższenie wpisowego dla nowych ekip do 700 mln dolarów. Kolejny ma uderzyć w producentów chcących jedynie reklamować się poprzez F1.

W tym artykule dowiesz się o:

Od kilkunastu dni Formuła 1 żyje możliwym poszerzeniem stawki nawet o dwa zespoły. Orędownikiem tego pomysłu jest Mohammed ben Sulayem. Prezydent FIA nakazał nawet swoim pracownikom rozpoczęcie procedury, która miałaby sprawdzić, jak duże jest zainteresowanie F1 wśród nowych podmiotów.

O dołączeniu do F1 myśli Michael Andretti. Amerykanin, którego zespoły odnoszą sukcesy w Formule E czy IndyCar, zawiązał nawet sojusz z marką Cadillac. W ten sposób w królowej motorsportu pojawiłby się kolejny gigant motoryzacyjny. Problem w tym, że firma należąca do koncernu General Motors nie zamierza produkować własnych silników F1. Chce jedynie płacić za to, by jednostki innego producenta nazywane były Cadillac.

Może się jednak okazać, że plany Andrettiego i Cadillaca zablokują obecne ekipy F1, które robią wszystko, aby nie dopuścić do powiększenia stawki. Jeden z pomysłów zakłada podwyższenie wpisowego w Formule 1. Kwota niezbędna do otrzymania zgody na starty w królowej motorsportu miałaby wzrosnąć z 200 do 700 mln dolarów.

ZOBACZ WIDEO: Pamiętasz serbską gwiazdę?! 35-latka zachwyca urodą

Z ustaleń "Autosportu" wynika, że ekipy F1 wpadły na jeszcze jeden pomysł, który ma uderzyć w plany Andrettiego i Cadillaca. To ograniczenie możliwości rebrandingu silników. Zespoły mają naciskać na to, by producent motoryzacyjny mógł tytułować zespół i jednostkę napędową jedynie w sytuacji, gdy sam stworzył maszynę.

Warto jednak zauważyć, że obecnie w stawce mamy Alfę Romeo, choć włoska firma nie produkuje silników. Producent aut z Mediolanu płaci jedynie Sauberowi, aby jego zespół startował w F1 pod inną nazwą. Sytuacja zakończy się po sezonie 2023, bo w Saubera zainwestuje Audi, które oficjalnie wejdzie do królowej motorsportu w roku 2026. Model współpracy wykorzystany przez Alfę Romeo chcieliby teraz skopiować Andretti i Cadillac.

"Autosport" twierdzi, że obecne zespoły F1 chcą dążyć do sytuacji, w której dany producent motoryzacyjny inwestuje w rozwój silników. Nie chcą, by królowa motorsportu była wykorzystywana jedynie do promocji.

W przeszłości z rebrandingu silników chętnie korzystał też Red Bull Racing. "Czerwone byki" otrzymywały pieniądze za to, by jednostki napędowe Renault nazywały się Tag-Heuer. Co ciekawe, obecnie Red Bull sam pracuje nad silnikiem, który ma się pojawić w F1 w roku 2026. Równocześnie prowadzi rozmowy z amerykańskim Fordem, aby ten przejął prawa do nazwy powstałej maszyny.

Czytaj także:
Gdzie trafi Robert Kubica? Ubywa wolnych miejsc
700 mln dolarów za miejsce w F1? To ma być kwota zaporowa

Źródło artykułu: WP SportoweFakty