Hołowczyc dokonał niemożliwego. "To były zupełnie inne czasy"

Materiały prasowe / Na zdjęciu: Krzysztof Hołowczyc
Materiały prasowe / Na zdjęciu: Krzysztof Hołowczyc

ORLEN 80. Rajd Polski nadciąga dużymi krokami. O zwycięstwo polskiego kierowcy będzie niezwykle trudno, ale przed laty niemal niemożliwego dokonał Krzysztof Hołowczyc. To on sprawił, że długi okres oczekiwania na triumf Polaka dobiegł końca.

Rajd Polski

ORLEN Rajd Polski to obok kultowego Rajdu Monte Carlo impreza z najdłuższymi tradycjami w motorsporcie. W tym roku zawody z bazą w Mikołajkach wracają do kalendarza mistrzostw świata WRC. Odbędą się od 27 do 30 czerwca. Na starcie pojawią się najszybsze załogi rajdowe, a fani będą mogli podziwiać takich kierowców jak Sebastien Ogier, Thierry Neuville czy Ott Tanak.

Obecność światowej czołówki w polskim klasyku sprawia, że o wygraną naszego reprezentanta w ORLEN 80. Rajdzie Polski będzie niezwykle trudno. Kajetan Kajetanowicz i Mikołaj Marczyk mogą myśleć o sukcesie w niższej kategorii - WRC2.

Krzysztof Hołowczyc dokonał niemożliwego

Był jednak okres, kiedy to Polacy nie byli w stanie zwyciężyć w tym klasyku. Andrzej Jaroszewicz wygrał Rajd Polski w 1976 roku, po czym nadeszła 20-letnia posucha. Przerwał ją dopiero Krzysztof Hołowczyc. Ku uciesze miejscowej publiki i przy ogromnym aplauzie kibiców, na najwyższym stopniu podium stanął Polak.

"Hołek" stoczył wtedy pasjonujący pojedynek z Dieterem Deppingiem. Miał też swoje chwile grozy, jak chociażby na trzecim oesie, kiedy to uszkodził tył samochodu. Na szczęście olsztynianin był w stanie jechać dalej - już na kolejnym odcinku był najszybszy.

ZOBACZ WIDEO: Szalony dzień zawodnika Grand Prix. O tym mogą nie wiedzieć kibice

Przez cały rajd Hołowczyc i Depping wymieniali się ciosami, a ich czasy różniły się o sekundy. Tempa tej morderczej rywalizacji nie wytrzymał inny z faworytów - Enrico Bertone. Włoch na jednym z odcinków specjalnych rozbił rajdówkę. - Poważny wypadek Bertonego. Leży "zmielony" na oesie i poprosiliśmy o przerwanie odcinka, bo nie wiemy, co się stało - relacjonował na gorąco Hołowczyc.

Za to Polak i Niemiec szli łeb w łeb. Ostatni etap Rajdu Polski odbywał się w dolnośląskiej Sobótce. Zaplanowano siedem odcinków specjalnych, a na trzech z nich Hołowczyc i Depping uzyskali identyczne rezultaty! - Walka o sekundy z Deppingiem, cały czas. My urwiemy dwie sekundy, on odrobi za chwilę. I tak ciągle - mówił kierowca z Olsztyna.

Kluczowy był odcinek Rościszów-Lubachów, na którym "Hołek" zyskał 10 s nad najgroźniejszym rywalem. To sprawiło, że po raz pierwszy od 20 lat znów mieliśmy Polaka na szczycie najbardziej prestiżowego rajdu w tej części Europy.

Rajd Polski szczególny dla Hołowczyca

- To były zupełnie inne czasy - tak swoją wygraną w Rajdzie Polski wspomina kierowca z Olsztyna, który trzykrotnie wygrywał tę imprezę. - Gdy któryś z Polaków zbliżał się w okolice pierwszej dziesiątki, to bardzo się cieszyliśmy. Zagraniczni kierowcy przyjeżdżali i rozgrywali walkę między sobą, a pojedynkowanie się z nimi było bardzo, bardzo trudne, wręcz nierealne - dodaje.

Edycja z 1996 roku była dla Hołowczyca szczególna. Było to jego pierwsze zwycięstwo w polskim klasyku. Jak sam przyznaje, czuł się jak "rycerz idący na ostatnią walkę". - We wszystkie zakręty wchodziliśmy na 100 proc., nawet na 105 proc., cały czas na granicy szaleństwa i wręcz ocierając się o drzewa - zdradza.

Szczególne znaczenie dla Hołowczyca ma też wygrana w 2005 roku. Wtedy Rajd Polski miał już siedzibę w Mikołajkach, a więc blisko rodzinnego domu wybitnego kierowcy. Oznaczało to też zmianę nawierzchni - z asfaltu na szuter. Był to też jeden z elementów przygotowań do tego, aby nasza impreza stała się rundą mistrzostw świata WRC.

Udało się tego dokonać w sezonie 2009. Wtedy "Hołek" zgłosił się do rajdu za kierownicą Forda Focus WRC i uzyskał wysokie, szóste miejsce. - To był kluczowy moment dla polskiego motorsportu. Rzuciliśmy się wtedy z motyką na słońce, ale się udało - wspomina.

Legenda "Wiślaka"

W historii Rajdu Polski zapisał się też Maciej Wisławski, który przez wiele lat tworzył duet z Krzysztofem Hołowczycem. Gdy pytamy "Wiślaka" o to, czy wygrana z 1996 roku miała dla niego szczególny smak, odpowiada zaskakująco. - Nie. Dla mnie każdy występ w Rajdzie Polski był ważny. Nigdy nie chodziło mi o zwycięstwo, czy daną pozycję w rajdzie - mówi.

- Dla mnie priorytetem zawsze była meta każdego rajdu. To był powód do satysfakcji. Niezależnie od tego, czy dojechaliśmy jako pierwsi, czy gdzieś w okolicach dwudziestego miejsca - dodaje Wisławski, który ma na swoim koncie 29. występów w Rajdzie Polski i jest pod tym względem absolutnym rekordzistą.

- Jednak to zwycięstwo z 1996 roku na pewno było wyjątkowe dla wielu osób. Po wielu latach oczekiwania mieliśmy polską załogę na najwyższym stopniu podium. Rajd Polski był wtedy rundą mistrzostw Europy, rywalizacja była naprawdę zacięta i wielu kierowców uznawało nasz klasyk za kultową wręcz rundę - stwierdza 80-latek ze Skierniewic.

Maciej Wisławski będzie obecny również na ORLEN 80. Rajdzie Polski, który odbędzie się w Mikołajkach od 27 do 30 czerwca. Legendarny pilot będzie pełnił funkcję załogi funkcyjnej. Samochód z "Wiślakiem" na pokładzie będzie ruszał jako ostatni i upewniał się, czy trasa odcinka specjalnego jest bezpieczna.

Czytaj także:
- Ferrari idzie za ciosem. Dwa transfery z Mercedesa
- Nowy wyścig w kalendarzu F1? Inwestycja za 4 mld dolarów

Komentarze (0)