Kosztują ponad milion złotych. Takie auta produkują w Krakowie

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: praca przy samochodzie w trakcie Rajdu Monte Carlo
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: praca przy samochodzie w trakcie Rajdu Monte Carlo

Ponad 1 mln zł - tyle kosztuje średniej klasy nowy samochód rajdowy. Takie maszyny są produkowane m.in. w Krakowie. Koszty w rajdach są tak duże, że obecnie w Polsce maksymalnie pięciu kierowców zarabia na startach. Reszta dokłada do biznesu.

W rajdach samochodowych mamy do czynienia z pojazdami różnych klas. Najwyższej kategorii Rally1 możemy oglądać tylko w mistrzostwach świata WRC. Jest ich ledwie kilka w stawce, bo koszt wyprodukowania takiej rajdówki sięga kilkunastu milionów złotych. Tańsze są samochody klasy Rally2 oraz niższych kategorii. Tyle że nadal mówimy w tym przypadku o zawrotnych sumach.

Ponad milion złotych za rajdówkę

- Nie chcę, by to źle zabrzmiało, ale to nie z naszej winy rajdówki są tak drogie. One są drogie z winy przepisów dotyczących samochodów seryjnych. Auta, jakie możemy kupić w salonie, w porównaniu chociażby do tych sprzed 20 lat, nie nadają się do tego, by je wziąć i szaleć nimi na trasach rajdowych - mówi nam Maciej Woda, szef M-Sport Polska, który odpowiada za fabrykę samochodów rajdowych w Krakowie.

Jak tłumaczy z kolei Gabriel Borowy, współpracownik kilku ekip rajdowych i dyrektor Motowizji, samochód rajdowy klasy Rally2 to obecnie wydatek ponad miliona złotych rocznie. - Mając jedną rajdówkę można wystartować w rajdzie, ale w trakcie samej imprezy jest wiele części do wymiany. Kolokwialnie mówiąc, kierowca musi mieć na TIR-ze drugą rajdówkę, tyle że w częściach - mówi Borowy w rozmowie z WP SportoweFakty.

ZOBACZ WIDEO: Rajdówka warta ponad milion złotych. Skąd ta cena?

Na cenę rajdówki wpływa jej specyfikacja. - Auta obecnie są wyposażone w tyle systemów - kontrolę trakcji, stabilizację, emisję spalin. Nie da się nimi szybko jechać. My musimy "wypruć" taki samochód z elektroniki, wiązek elektrycznych. To wszystko kosztuje - tłumaczy Woda.

Dodatkowo ustawienia samochodu zmieniają się w zależności od tego, czy rajd rozgrywany jest na asfalcie, czy też w warunkach szutrowych. - Do tego dochodzą zmiany między oesami. Można zastosować różne drążki czy stabilizatory, nawet jeśli nawierzchnia się nie zmienia. Zasada jest prosta. Im bardziej chcesz walczyć, tym więcej części powinieneś mieć - dodaje Borowy.

Zarabiają nieliczni

Obecnie w rajdowych mistrzostwach świata (WRC) Polskę reprezentuje tylko Kajetan Kajetanowicz. W sezonie 2025 będziemy mieć kilku zawodników w mistrzostwach Europy (ERC) - m.in. Mikołaj Marczyk, Jakub Matulka, Hubert Kowalczyk i Tymoteusz Abramowski.

- W rajdach są duże pieniądze, jak w piłce nożnej. Tyle że w futbolu one idą na konto piłkarzy. W rajdach fortunę wydaje się na auto, serwis, zespół, logistykę. Sądzę, że w Polsce mamy maksymalnie pięciu kierowców, którzy zarabiają na rajdach. Reszta dokłada do tego biznesu - uważa Borowy.

Obecnie rajdy w Polsce nie cieszą się taką popularnością, jak pod koniec lat 90. i na początku XXI wieku, gdy rywalizacja Krzysztofa Hołowczyca, Leszka Kuzaja i Janusza Kuliga przyciągała tłumy na odcinki specjalne. Jednak zainteresowanie ze strony sponsorów jest spore, co przekłada się na solidne zwroty marketingowe. To pozwala podreperować budżety kierowcom startującym chociażby w Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Polski (RSMP).

Hyundai 20 Rally1 podczas prac serwisowych
Hyundai 20 Rally1 podczas prac serwisowych

Skoro mowa o rajdówkach wartych ponad milion złotych, to jak zespoły rozliczają się z kierowcami? - Płacisz za to, co przejedziesz. Określa się stawkę za kilometr, do tego dochodzą testy, opony, paliwo. Często są to indywidualne ustalenia między kierowcą a zespołem. Zdarza się też, że ekipa przed rajdem pobiera jakąś zaliczkę - dodaje Gabriel Borowy.

Nikt też nie wymaga od kierowcy, by na starcie sezonu przyniósł milion złotych i zapłacił za cały rok z góry. - Kierowca może zakładać, że ma budżet na cały sezon, ale może dachować w trzech rajdach z rzędu i tym samym musi "odpisać" trzy auta, bo nic z nich nie zostanie - mówi nasz rozmówca.

O jakich stawkach mowa? W przypadku samochody klasy Rally2 opłata za jeden kilometr wynosi od 65 do 140 euro, Rally3 - od 50 do 85 euro, Rally4 - od 25 do 50 euro.

Na rynku są też ubezpieczenia AC dla samochodów rajdowych. Ich koszt to kilkadziesiąt tysięcy złotych za jeden rajd. Jednak najczęściej nie pokrywają one 100 proc. strat. - Część kierowców ich nie wykupuje i jadą na ryzyku. Zdarza się, że ktoś ryzykuje budżetem rajdowym, ale i domowym. Dlatego warto doceniać tych kierowców, którzy rywalizują choćby na poziomie mistrzostw Polski - zwraca uwagę Borowy.

- Jeśli kierowca nie wykupi ubezpieczenia, to bierze odpowiedzialność za rajdówkę. Jeśli będzie miał wypadek, to oczekujemy, że pokryje straty. Dlatego jeszcze przed startem pobieramy kaucję, której wysokość zależy od kilku czynników - tłumaczy nam szef jednej z polskich ekip rajdowych, który chce zachować anonimowość, aby nie zdradzać tajemnicy handlowej.

Ile na start?

Młody kierowca, jeśli chce rozpocząć przygodę z rajdami, może wybrać zakup używanego samochodu rajdowego. To wydatek rzędu co najmniej 100 tys. zł. Musi się jednak liczyć z tym, że nabędzie pojazd, w którym dochodzić będzie do usterek ze względu na wiek konstrukcji. Występ w rundzie mistrzostw Polski (RSMP) to z kolei ok. 10-15 tys. zł za rajd. W tej kwocie znajdują się m.in. wpisowe, logistyka oraz wydatki związane z oponami.

Część z tych kwot mogą pokryć sponsorzy, ale początkującym jest niezwykle trudno otrzymać wsparcie prywatnych firm. - Temat sponsoringu jest trudny. Spora część kierowców w ostatnich latach, która wybiła się gdzieś dalej, miała budżet "z domu". Zainwestowała prywatne środki i ścigała się w oparciu o rodzinne firmy - komentuje Borowy.

Samochody rajdowe znacząco różnią się od konstrukcji znanych z dróg
Samochody rajdowe znacząco różnią się od konstrukcji znanych z dróg

Przykład Kajetanowicza (Orlen), Marczyk (Skoda, Orlen) i Matulki (Lotto) pokazują, że można zyskać wsparcie dużych firm, co ułatwia dalsze prowadzenie kariery. Ciekawy jest zwłaszcza przypadek tego ostatniego. Matulka ma dopiero 24 lata, a już rusza na podbój mistrzostw Europy i uważany jest za spory talent.

- Wszystko zależy od kierowcy. Żyjemy w czasach, gdy firmy chcą wykorzystać sportowca do akcji marketingowych, coachingowych. Sponsorzy patrzą też na aktywność w mediach społecznościowych. Jeśli taki kierowca przygotuje ciekawą ofertę, to jest w stanie pozyskać nawet dużego sponsora - kończy dyrektor Motowizji.

Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści