Agata Wróbel, utytułowana sztangistka i dwukrotna medalistka olimpijska, zmaga się z poważnymi problemami zdrowotnymi i finansowymi. Była zawodniczka cierpi na cukrzycę i depresję, a także straciła wzrok. Obecnie mieszka w wynajmowanym domu w Czańcu.
W ostatnim czasie premier Donald Tusk przyznał Wróbel specjalną rentę w wysokości 5 tysięcy złotych miesięcznie. Mimo to jej sytuacja finansowa pozostaje trudna. Była sportsmenka nie jest w stanie samodzielnie poradzić sobie z narastającymi problemami.
Aby wyjść z finansowego impasu, Wróbel założyła zbiórkę na portalu zrzutka.pl. W opisie prosi o wsparcie na spłatę zaległości oraz pokrycie kosztów komorniczych. Jej apel wzbudził szerokie zainteresowanie opinii publicznej (więcej tutaj).
ZOBACZ WIDEO: Tomasz Majewski dostał dziwną propozycję. "To zupełnie nie moja bajka"
W rozmowie z "Faktem" głos ws. Wróbel zabrał Tomasz Kaczmarski. Psycholog sportu związany z katowickim AWF stwierdził, że podzieliłby problemy 43-latki na dwie kategorie: jako byłej sportsmenki i jako normalnego człowieka. Przypomniał, że cierpi ona na depresję i cukrzycę, a w przeszłości rywalizując jako sztangistka, odczuwała ogromną presję.
- Na pewno presja, z którą się zmagała, musiała być duża, zwłaszcza po zdobyciu medalu igrzysk olimpijskich. Nie każdy umie sobie z tym poradzić (...) W czasach Agaty dbałość o zdrowie psychiczne sportowca i świadomość tego była zdecydowanie niższa. Być może już wtedy kumulowała różne negatywne przeżycia w sobie i nie radziła sobie z presją. Być może chciała zacząć normalne życie na własnych zasadach - powiedział Kaczmarski.
Psycholog sportu stara się zrozumieć postawę Wróbel. Ma świadomość, że nie jest jej łatwo przyjąć jakąkolwiek pomoc od innych ludzi. Choć otrzymała możliwość leczenia się, to ostatecznie nie zdecydowała się na nie. Kaczmarski zdaje sobie sprawę, że była sportsmenka może odczuwać silny lęk i inaczej postrzegać rzeczywistość, co ma związek z jej problemami zdrowotnymi.
W jaki sposób można zatem pomóc Wróbel? - Wsparcie materialne jest krótkotrwałe. Te zbiórki były formą wołania pani Agaty o pomoc, być może tworzeniem ułudy, że sobie poradzi sama, jeśli otrzyma zasoby finansowe. Wierzę, że ta historia zakończy się mimo wszystko szczęśliwie, że pani Agata dzięki wsparciu środowiska zrozumie, iż warto skorzystać z pomocy, że ludzie są jej życzliwi i gotowi, aby jej pomóc. Wszystko zależy jednak od niej samej - powiedział Kaczmarski.