Mateusz Chowaniec na igrzyskach olimpijskich miał już zadebiutować w 2021 roku, w Tokio. Polski pływak dotarł nawet na miejsce, jednak wtedy okazało się, że nie będzie mógł wziąć udziału w imprezie czterolecia.
Okazało się bowiem, że związek mylnie zinterpretował przepisy i przekroczył liczbę miejsc przysługujących Polsce. Sześciu zawodników musiało zostać odesłanych do domu, a w tym gronie znalazł się właśnie Chowaniec.
- Słyszę niesprawiedliwe komentarze, że nie powinienem się nazywać olimpijczykiem, bo wcale w igrzyskach nie wystartowałem. Mam poczucie, że sporo straciłem przez ten brak występu w Tokio - mówił w rozmowie z portalem sport.tvp.pl.
ZOBACZ WIDEO: "Pod siatką". Zawodnicy i zawodniczki już po ślubowaniu. Humory dopisywały
20-letni pływak podkreślał, że teraz, przy okazji wylotu do Paryża, miał obawy, czy nie powtórzy się sytuacja z Tokio. Z tego powodu był w kontakcie z odpowiednimi osobami, by tym razem nie doszło do takiej wpadki.
- Trochę obracaliśmy to w żart z trenerami, dopytywałem czy na pewno wszystko sprawdzili i czy wszystkie listy startowe się zgadzają. Wszedłem do wioski, mam akredytację, wszyscy powtarzają, że nie mam się o co martwić, więc jestem dobrej myśli - dodawał.
Chowaniec to dwukrotny wicemistrz Europy z Belgradu. Po medale sięgnął w sztafetach 4x100 metrów stylem dowolnym mężczyzn i w mikście. Pewne jest, że w tej pierwszej konkurencji wystąpi także w Paryżu.
Zobacz także:
"Czarny piątek". Atak nastąpił tuż przed igrzyskami
"Jest gladiatorem". Wyjawił, co Hurkacz robił tuż po operacji