Pierwsza weryfikacja w kadrze. Nowe działo na prawej stronie reprezentacji

WP SportoweFakty / Krzysztof Betnerowicz / Na zdjęciu: Szymon Działakiewicz w reprezentacji juniorów
WP SportoweFakty / Krzysztof Betnerowicz / Na zdjęciu: Szymon Działakiewicz w reprezentacji juniorów

Jest jednym z najbardziej utalentowanych polskich piłkarzy ręcznych, trafił do czołowego klubu 2. Bundesligi, ale w reprezentacji Polski nie zaistniał na poważnie. Szymon Działakiewicz przejdzie test przydatności w meczach ze Szwedami.

Poszukiwania na prawym rozegraniu trwają właściwie od początku kadencji Patryka Rombla, komfortu nie miał też jego poprzednik Piotr Przybecki. Ta pozycja najlepiej wyglądała w trakcie MŚ 2021, kiedy zdrowy był Maciej Majdziński. Problem w tym, że zawodnik Bergischer trzeci raz zerwał więzadła krzyżowe w kolanie i niedawno minął kolejny rok jego pauzy. Jeszcze wcześniej z kadrą pożegnał się doświadczony poprzednimi urazami Paweł Paczkowski. Pewniakiem u selekcjonera pozostaje Rafał Przybylski - choć jest chyba najsolidniejszym z ligowców i ze swoimi warunkami przydaje się w obronie, to prochu już nie wymyśli. Cała nadzieja kadry w przestawionym ze skrzydła i mocno eksploatowanym przez ostatnie miesiąca Michale Daszku.

Organizm zbuntował się, z powodu przeciążenia barku lider Wisły musi odpocząć. Rozcięty łuk brwiowy uniemożliwił Przybylskiego udział w zgrupowaniu i niespodziewanie przed Szymonem Działakiewiczem otworzyła się droga do pierwszej siódemki. Rozgrywający niemieckiego Gummersbach, do tej pory mający na swoim koncie epizody w reprezentacji seniorów, będzie nr 1 w sparingach z mistrzami Europy, Szwedami. Wielu kibiców wcześniej domagało się jego sprawdzenia, ale były zawodnik Gwardii Opole potrzebował czasu, by przystosować się do wymagań 2. Bundesligi i nie przekonywał selekcjonera. Dopiero niedawno nabrał więcej pewności i zyskał zaufanie swojego trenera klubowego słynnego Islandczyka Gudjona Valura Sigurdssona.

- Szymon dostanie dużo minut. Cieszy, że zaczął grać więcej. Wprawdzie nie pojawia się w obronie, ale 15-20 minut w ataku zespołu lidera 2. Bundesligi nieźle o nim świadczy - przyznaje Rombel.

ZOBACZ WIDEO: Była gwiazda sportu próbuje sił w tanecznym show. Tak sobie radzi

Polak nadal kiepsko wypada w statystykach (29 bramek przy zaledwie 38 proc. skuteczności), choć zanotował progres w porównaniu do pierwszych kolejek. - Przenosiny do Gummersbach to duże wyzwanie, jak również zderzenie z siłą tej ligi. Myślałem, że będzie łatwiej, a jednak okazywało się, że to całkowicie inna gra. Początki rządzą się swoimi prawami, było mi bardzo ciężko. Wyjechałem z Polski w wieku 21 lat i od razu trafiłem na głęboką wodę, będąc zbyt daleko, żeby co miesiąc odwiedzać rodzinę. Mieszkałem sam i nie znałem niemieckiego. Na szczęście dobrze operuję angielskim i dogadywałem się w tym języku. Dla mnie to zupełnie nowy świat - miasto, ludzie, właściwie wszystko. Nauka języka trwa długo, wprawdzie już rozmawiam, ale dużo zostało do perfekcji. Najważniejsze, że rozumiem pojęcia z piłki ręcznej - opowiada Działakiewicz, do niedawna lider Gwardii Opole i objawienie PGNiG Superligi.

21-latek pełni głównie rolę zmiennika austriackiego weterana i obieżyświata Janko Bozovicia. Polak nagle znalazł się zresztą w gronie graczy z uznanymi nazwiskami jak Raul Santos i Tibor Ivanisević. Na ławce siedzi jeden z najlepszych skrzydłowych w historii piłki ręcznej, Islandczyk Gudjon Valur Sigurdsson, powoli wchodzący w trenerski świat. Nic dziwnego, że VfL Gummersbach zmierza do Bundesligi, z której niedawno spadło po wielu latach obecności.

Szymon Działakiewicz przejdzie wkrótce test przydatności do kadry
Szymon Działakiewicz przejdzie wkrótce test przydatności do kadry

- Janko to wielka postać piłki ręcznej, ma 37 lat i wdziałem, że będzie ciężko wygrać z nim rywalizację, jednak walką na treningach pokazałem trenerom, że zasługuje na więcej minut. Teraz gram więcej i mam nadzieję, że będzie to szło w dobrym kierunku. Chłopaki dobrze mnie przyjęli, każdy zna angielski, więc tłumaczyli mi, jak to wszystko wygląda. Później spędziliśmy razem czas na obozie w Austrii i mieliśmy okazję, by lepiej się poznać. Mam do nich wielki respekt i cieszę się, że mogę z nimi trenować i grać. Sezon jest długi, jesteśmy na drodze do awansu, ale w tej lidze można przegrać z każdym. Wierzę jednak, że uda się awansować, co byłoby dla mnie spełnieniem marzeń - podkreśla Działakiewicz, który jest związany z VfL do 2023 roku.

Zmiennikiem Działakiewicza, o ile doleczy kontuzję pięty, będzie kolejny młody gniewny, ale zupełnie niedoświadczony na tym poziomie Andrzej Widomski. 19-latek z SMS-u dopiero we wrześniu będzie mógł zadebiutować w PGNiG Superlidze, na razie zbudował sobie nazwisko świetnymi występami w gronie juniorów.

Komentarze (0)