Grupa Azoty Unia jest w tym sezonie PGNiG Superligi Mężczyzn dość gościnnym zespołem. Na 8 meczów u siebie tylko 2 zakończyła zwycięstwem. W 2022 roku udało się jej pokonać na wyjeździe Zagłębie Lubin. Mecz z Sandra Spa Pogonią był dla niej o tyle istotny, że pozwalałby odskoczyć od zespołów z dolnej części tabeli. Ten sam cel mieli szczecinianie. Triumf mógł dać im awans już na 10. pozycję.
Oba zespoły dość ospale rozpoczynały swoje akcje ofensywne. Nie brakowało przy tym błędów indywidualnych. U gospodarzy ciężar zdobywania bramek brał na siebie Wojciech Dadej. Portowcy trochę zbyt pasywnie prezentowali się w obronie. Doskonale wykorzystywali to rywale, którzy swoje statystyki indywidualne budowali głównie rzutami z drugiej linii. Co ciekawe, utrzymywali niewielką przewagę pomimo częstszych dwuminutowych kar (6:5 po kwadransie).
W 21. minucie sędziowie prowadzący zawody popełnili niezrozumiały błąd. Ukarali Adama Wąsowskiego w sytuacji, w której ten absolutnie nie faulował swojego przeciwnika. Trudno się dziwić protestującemu trenerowi Rafałowi Białemu, za co obejrzał żółty kartonik. Dużo dobrego w drużynie "Jaskółek" wnosił między słupkami Patryk Małecki. Gospodarze znakomicie rozegrali ostatnią minutę przed przerwą. Dwukrotnie popisał się wówczas Dadej, który po udanej kontrze ustalił wynik na 13:11.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: syn gwiazdy NBA skradł show!
Jeśli spojrzałoby się na statystyki, to mogliśmy znaleźć tam odpowiedź, skąd wzięła się przewaga miejscowych w pierwszej połowie spotkania. Goście trafiali na poziomie 46 proc, przy 62 tarnowian.
Na drugą część meczu Portowcy wyszli z inną taktyką w defensywie. Indywidualnie pilnowany był lider, Dadej. Szybkie 3 straty gospodarzy i od razu nastąpiła zmiana rezultatu na 13:14. Teraz to Patrik Liljestrand nie krył swojego zdenerwowania. Pogoń zaryzykowała jeszcze bardziej. Wysunęła dwóch obrońców. Jednak bez takiego efektu jak wcześniej. Goście dość szybko wrócili do ustawienia w jednej linii.
Bardzo dobre zawody na prawym skrzydle rozgrywał Patryk Krok. Zwłaszcza po zmianie stron. W 48. minucie miał już na swoim koncie 7 bramek na 8 prób. To był najlepszy mecz w jego wykonaniu, odkąd trafił do Szczecina. Ozdobą była jego wkrętka po kontrze na 24:24.
Patrząc na przebieg rywalizacji od początku zanosiło się na rzuty karne. Żadna z drużyn nie potrafiła odskoczyć więcej niż na 2 trafienia. W końcówce błysnął Taras Minocki. 3 rzuty z rzędu i wszystkie celne (ale skuteczność raptem 47-procentowa). Arkadiusz Bosy stanął przed szansą na remis. Małecki odbił piłkę nogą, podał do Aleksandra Buszkowa, a ten trafił z własnej połowy na 28:26 na sekundę przed końcem.
PGNiG Superliga Mężczyzn, 18. kolejka:
Grupa Azoty Unia Tarnów - Sandra Spa Pogoń Szczecin 28:26 (13:11)
Grupa Azoty Unia: Liljestrand, Małecki - Sikora, Wątroba, Wojdan 2, Sanek 3, Yoashida 3, Matsuura, Buszkow 3, Dadej 7 (1/2), Kużdeba 1, Pinda 1, Kaźmierczak, Minocki 7, Mrozowicz.
Karne: 1/2.
Kary: 12 min. (Kaźmierczak, Mrozowicz - 4 min., Yoshida, Matsuura - 2 min.).
Sandra Spa Pogoń: Wiśniewski, Arsenić - Krok 8, Kapela, Wąsowski, Gierak 8 (4/6), Krupa 2, Bosy 1, Starcević, Jedziniak, Krysiak 6, Zaremba, Polok 1.
Karne: 4/6.
Kary: 6 min. (Wąsowski, Krupa, Polok - 2 min.).
Sędziowie: Dąbrowski, Staniek (obaj z Kielc).
Widzów: 600.
Czytaj więcej:
--> Nieudana wyprawa kielczan. Trwa czarna seria mistrza Polski
--> Niespodziewana propozycja dla trenera wicemistrzów Polski. Zgodził się