Bez przełamania. Łomża Vive przegrała z Telekomem Veszprem

PAP/EPA / Tamas Vasvari / Na zdjęciu: Dylan Nahi
PAP/EPA / Tamas Vasvari / Na zdjęciu: Dylan Nahi

Trwa kiepska passa szczypiornistów Łomży Vive w Veszprem Arenie - kielczanie nie wygrali na Węgrzech od 2012 roku. Nie udało się też w czwartek - żółto-biało-niebiescy przegrali 33:35 w 13. kolejce fazy grupowej Ligi Mistrzów.

Dla żółto-biało-niebieskich stawka meczu była spora - zwycięstwo zapewniało kielczanom bezpośredni awans do ćwierćfinału. Mistrzowie Polski byli jednak w  dobrej sytuacji - starta punktów nie była jeszcze mocno odczuwalna i nie przekreślała ich szans na zdobycie przepustki do najlepszej ósemki w Europie.

Starcia na linii Kielce-Veszprem od lat należą do bardzo prestiżowych, nic więc dziwnego, że uwaga kibiców była na ten pojedynek skierowana. Szczypiorniści z województwa świętokrzyskiego podkreślali, że jadą na Węgry po zwycięstwo, chociaż doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że czeka ich niezwykle ciężka przeprawa. - To bardzo trudny teren, bez punktów wyjeżdżały z Veszprem takie zespoły jak Barca, SG Flensburg-Handwiett czy Paris Saint-Germain HB - zwracał uwagę trener żółto-biało-niebieskich, Tałant Dujszebajew.

Chociaż Telekom miał już zapewnione czwarte miejsce i nie liczył się w walce o bezpośredni awans do ćwierćfinału, pojedynek z kielczanami potraktował niezwykle poważnie. Madziarzy wyszli na boisko niezwykle zmotywowani i bardzo szybko zaczęli wymianę ciosów.

ZOBACZ WIDEO: To się nazywa gest! Gwiazda sportu pochwaliła się luksusowym prezentem

Już pierwsze minuty meczu pokazały, że starcie będzie zacięte. Tempo było piekielnie szybkie, obie drużyny chciały pokazać, że nawet na moment nie odpuszczą. W szeregach Łomży Vive kilka ważnych piłek odbił obchodzący trzydzieste pierwsze urodziny - Andreas Wolff i kielczanie objęli minimalne prowadzenie.

Przeciąganie liny jednak cały czas trwało. Mistrzowie Polski przez kilkanaście minut musieli radzić sobie bez Alexa Dujshebaeva, który w 9. minucie został znokautowany przez Adriana Siposa. Żółto-biało-niebiescy przewagę stracili w końcówce pierwszej połowy - w ich poczynania wkradło się trochę niepewności, zabrakło skuteczności i w efekcie to gospodarze zeszli do szatni wygrywając dwoma trafieniami.

Gracze Dujszebajewa zaliczyli jednak doskonały początek drugiej połowy. Goście błyskawicznie odrobili straty i bardzo szybko sami wyszli na dwubramkowe prowadzenie. Gospodarze na pierwszą bramkę w tej części meczu musieli czekać aż sześć minut - z karnego trafił wtedy Kentin Mahe.

Chwilę później to jednak kielczanie zanotowali spory przestój - nie rzucili bramki przez osiem minut, a to skrzętnie wykorzystali gracze Telekomu Veszprem. Mocno uaktywnił się Petar Nenadić i przewaga Węgrów zaczęła rosnąć.

Na nieco ponad siedem minut przed końcem prowadzenie gospodarzy wynosiło już pięć trafień. Żółto-biało-niebiescy jednak ani myśleli się poddawać. Mistrzowie Polski rzucili się do odrabiania strat i udało im się szybko rzucić trzy bramki z rzędu. Końcówka była naprawdę szalona - kielczanie zminimalizowali przewagę Madziarów do jednego trafienia, grali niezwykle ambitnie, ale ostatecznie musieli pogodzić się z przegraną. Węgrzy finalnie okazali się lepsi o dwa trafienia.

Telekom Veszprem - Łomża Vive Kielce 35:33 (18:16)

Telekom: Cupara, Corrales - Sipos 4, Strlek 4, Yahia 4, Lauge Schmidt 3,Mahe 6, Marguc 3, Ilić 2, Nenadić 6, Ligetvari 1, Nilsson 2, Maqueda,

Łomża Vive: Wolff, Kornecki - Karalek 4, Nahi 6, A. Dujshebaev 6, Vujovć 3, Karacić 3, Olejniczak 2, Thrastarson 2, Kulesz 1, Moryto 3, D. Dujshebaev 1, Sićko 2, Sanchez-Migallon, Tournat, Surgiel

Źródło artykułu: