Szczypiorniści Torus Wybrzeża Gdańsk zagrali o wiele lepiej niż we wcześniejszych meczach. - Uczulałem nasz zespół, że żadnego meczu nie wygramy zrywami. To nie jest 5, 10 czy 15 minut, trzeba konsekwentną grę utrzymać przez całe spotkanie. Teraz to nam się udało, widziałem bardzo dużą koncentrację i konsekwencję w grze, a także determinację. Złożyłem w szatni gratulacje na ręce drużyny, bo wykonali kawał dobrej roboty - powiedział Mariusz Jurkiewicz, trener gdańskiego klubu.
Z dobrym procentem obron bronili bramkarze z Gdańska. - Mieliśmy nadzieję, że w tym sezonie bramka będzie naszą mocną stroną i zawodnicy udowadniają to na co dzień. Samą bramką też się nie wygra. To ogromne wsparcie, ale to co zrobili w tym meczu zawodnicy w obronie oraz w ataku, z jaką konsekwencją grają, spowodowało, że odnieśliśmy sukces w Szczecinie - pochwalił Jurkiewicz.
Szczególnie w I połowie na boisku imponował Miłosz Wałach. - Oddaliśmy bardzo dużo potu i serca na parkiecie. Może przebieg wyglądał łatwo, ale utrzymać koncentrację przez 60 minut, to nie jest takie proste i gratulacje dla naszego zespołu. W drugiej połowie szczecinianie wyszli wyżej chcąc gonić wynik, a my utrzymaliśmy to do 60. minuty i mamy w końcu pierwsze zwycięstwo w lidze - przyznał bramkarz Torus Wybrzeża.
Wałach zdołał odkupić swoje winy po ostatnim spotkaniu. - Cieszę się z takiego przebiegu spotkania. Próbowałem wygrzebać się z meczu sprzed tygodnia - na treningach dawałem z siebie sto procent i w meczu też bardzo chciałem. Jak nie szło mi w drugiej połowie, to Artur Chmieliński dał zmianę i bardzo fajnie połapał piłki. Zafunkcjonowała cała drużyna - dodał Wałach.
Czytaj także:
Było gorąco w Zabrzu
Rewolucja w kadrze kobiet
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bijatyka na ostro. To miał być spokojny mecz