Marcin Lijewski: Ostrovia przekwalifikowała mnie z koszykarza na piłkarza ręcznego

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Ciekawym widowiskiem był środowy Mecz Gwiazd, który rozegrano w Kaliszu. Przypomnijmy, że to spotkanie było głównym punktem obchodów stulecia Ostrovi Ostrów, czyli klubu, z którego wywodzą się tacy zawodnicy jak bracia Lijewscy czy Bartłomiej Jaszka.

- Było naprawdę super. Jestem bardzo szczęśliwy, że mogłem wziąć udział w takiej imprezie. W dzisiejszym spotkaniu najważniejszy nie był jego poziom, chociaż uważam, że w pierwszej połowie był on wysoki. Najważniejsza była dobra zabawa i uczczenie pięknej tradycji ostrowskiego klubu - powiedział Marcin Lijewski.

Jak starszy z braci Lijewskich traktuje takie pojedynki? - Jesteśmy profesjonalistami i dlatego do każdego spotkania staramy się podchodzić bardzo poważnie. Zawsze próbujemy grać na maksimum swoich możliwości. Generalnie jednak gra się tak, jak pozwala na to przeciwnik - wyjaśnił.

Środowy pojedynek rozegrano w Kaliszu. Czy nasz rozmówca nie żałuje, że ten mecz nie odbył się w jego rodzinnym mieście, a więc w Ostrowie Wielkopolskim? - Czy żałuję? Ciężko na to patrzeć w ten sposób. Na pewno fajnie byłoby zagrać w Ostrowie Wielkopolskim, ale niestety nasze miasto nie dysponuje takim obiektem, jaki mamy w Kaliszu. W efekcie, trzeba było pojechać dwadzieścia kilometrów dalej. Dla mnie nie ma jednak żadnej różnicy - tłumaczy.

Lijewski nie ukrywa, że bardzo często wspomina początki swojej kariery i rodzinne miasto. - Mam wiele bardzo ciekawych i barwnych wspomnień związanych z Ostrowem Wielkopolskim. Ostrovia mnie wychowała i przekwalifikowała z koszykarza na piłkarza ręcznego. Można powiedzieć, że dzięki temu klubowi jestem kim jestem. W mojej pamięci zawsze będą koledzy, z którymi stawiałem pierwsze kroki na boisku i trenerzy, którzy mnie wszystkiego nauczyli - przyznaje.

W trakcie sezonu Lijewski nie zawsze jest w stanie śledzić poczynania klubu, w którym zaczynał swoją karierę. - Powiem szczerze, że nie zawsze udaje mi się śledzić wyniki ostrowskiego klubu. Cieszę się jednak bardzo, że Ostrovia awansowała do pierwszej ligi. Życzę temu klubowi wszystkiego najlepszego. W trakcie sezonu mam jednak bardzo wiele swoich zajęć i w efekcie muszę być mocno skoncentrowany na sytuacji mojego zespołu - mówi zawodnik.

Jak często Marcin Lijewski bywa w rodzinnym mieście? - Bardzo żałuję, że muszę to powiedzieć, ale przy takiej dawce grania, jaką mam na co dzień, jeden dzień wolnego to maksimum. Wiadomo, że w takim czasie nie opłaca się jechać do Ostrowa. Czasami, sporadycznie, kiedy tylko mam na to czas, odwiedzam moich rodziców w okresie wakacyjnym. Powiem jednak szczerze, że życzyłbym sobie, żeby takich momentów było znacznie więcej - tłumaczy.

Na koniec zawodnik opowiedział nam o swoich najbliższych sportowych planach. - Przede wszystkim musimy solidnie przygotować się do sezonu. Trzeba jak najlepiej wystartować w rozgrywkach. Mam nadzieję, że będą omijały mnie kontuzje. Na pewno chcielibyśmy wygrać w tym roku jakiś tytuł - zakończył Lijewski.

Źródło artykułu: