26-latek to jeden z największych pechowców polskiej piłki ręcznej. Wyrobił sobie markę w MMTS-ie Kwidzyn, po przenosinach do VfL Luebeck-Schwartau w styczniu 2018 roku zadebiutował w 2. Bundeslidze, regularnie grał na zapleczu niemieckiej elity (17 meczów, 72 bramki). Paweł Genda nieźle zaczął też kolejny sezon, ale jego dobrą passę przerwała bardzo poważna kontuzja kolana w grudniu 2018 roku podczas sparingu reprezentacji z Niemcami.
Rozgrywający wracał do zdrowia przez dziewięć miesięcy, po powrocie zdążył zagrać w siedmiu meczach i pojechał z kadrą na turniej do Argentyny. W pierwszym występie ponownie dopadł do pech, po jednym ze starć padł na parkiet i zasygnalizował poważny uraz. Diagnoza nie pozostawiała złudzeń - kolejne zerwanie więzadeł w kolanie i koniec sezonu 2019/20.
Uraz pokrzyżował plany Gendzie i prawdopodobnie wpłynął na decyzję VfL o nieprzedłużaniu kontraktu. Klub ogłosił pożegnanie z Polakiem i pięcioma innymi graczami. Genda zamknął przygodę z VfL bilansem 40 ligowych spotkań i 143 bramek.
Trenerem drugoligowca jest Piotr Przybecki, a ostatni sezon w 2. Bundeslidze spędził też wypożyczony z Zagłębia Lubin Przemysław Mrozowicz.
ZOBACZ: Jurkiewicz kończy karierę?
ZOBACZ: Wyszomirski znów na Węgrzech
ZOBACZ WIDEO: Dawid Kownacki przed ogromną szansą na powrót. "Nie wiem, co działoby się w mojej głowie"