Śląsk nie podniósł się z dna tabeli Orlen Superligi. Azoty coraz bliżej czołowej "ósemki"

Materiały prasowe / Orlen Superliga / Radość piłkarzy ręcznych Azotów Puławy
Materiały prasowe / Orlen Superliga / Radość piłkarzy ręcznych Azotów Puławy

Azoty Puławy zgodnie z planem wygrały spotkanie z WKS Śląskiem Wrocław 30:27 . Gospodarze tym samym znacznie przybliżyli się do czołowej ósemki Orlen Superligi. Za to zespół Patrika Liljestranda 21. serię spotkań zakończy na ostatniej pozycji.

WKS Śląsk Wrocław po sobotnim zwycięstwie Zepter KPR Legionowo znajdował się na ostatnim miejscu w tabeli. Nie można jednak liczyć na coś więcej, gdy nie wygrywa się 16 kolejnych spotkań w lidze. Co prawda gra w ostatnich tygodniach zespołu Patrika Liljestranda poprawiła się za sprawą zimowych transferów, ale Śląsk nadal znajdował się w takiej sytuacji, że najważniejsze były punkty, a ich wciąż brakowało.

W niedzielę beniaminek Orlen Superligi mężczyzn wybrał się do Puław na spotkanie z miejscowymi Azotami, które walczą o wejście do najlepszej ósemki. Zespół Patryka Kuchczyńskiego dobrze wszedł w 2025 rok. Wywalczył awans do półfinału Pucharu Polski oraz niespodziewanie pokonał na wyjeździe MKS Kalisz. Udało się to mimo licznych nieobecności w kadrze. Wygraną ze Śląska mogli znacznie przybliżyć się fazy play-off. W zasadzie trzy punkty to był obowiązek dla Azotów-Puławy.

ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak przyszedł do poprawczaka. Straszne, jak zareagował jeden z chłopców

Początek meczu zgodnie z planem układał pod dyktando gospodarzy, którzy po czterech minutach prowadzili już 5:1. Śląsk popełniał proste błędy w ataku, co skrzętnie wykorzystywały Azoty. "Wojskowi" nie złożyli jednak broni i powalczyli. Odrabiali straty. Krok po kroku dochodzili do podopiecznych Patryka Kuchczyńskiego. Po dobrym początku, to z kolei oni zaczęli popełniać proste błędy i nie wykorzystywać swoich szans. Czerwoną kartkę w  22. minucie otrzymał również bramkarz Azotów Zurabi Tsintadze za atak na rywala poza polem sześciu metrów.

To wszystko spowodowało, że Śląsk zaczął dochodzić i w 24. minucie doprowadził do remisu. To był jednak sygnał dla Azotów, że trzeba wziąć się w garść. Dzięki świetnej postawie w końcówce pierwszej połowy Łukasza Gogoli i Marka Marciniaka udało się odskoczyć rywalom i schodzić z prowadzeniem 15:11 do szatni.

Azoty prowadziły przez całą drugą połowę. Trzeba jednak oddać Śląskowi, że nie pozwolił odskoczyć gospodarzom na większą ilość trafień. Nie byli w stanie jednak odrabiać strat i ostatecznie przegrali 30:27. Niby minimalnie, ale sytuacji w tabeli ich to nie poprawiło. Wciąż są na ostatnim miejscu w Orlen Superlidze.

Orlen Superliga mężczyzn:

Azoty Puławy - WKS Śląsk Wrocław 30:27

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści