Kiedy szkoleniowiec podpisywał umowę, zewsząd chwalono Lwy za decyzję. Kristjan Andresson był wtedy na fali - odmłodził szwedzką kadrę, która zaczęła grać efektownie i wróciła do czołówki. Podczas ME 2018 reprezentacja sięgnęła po srebro, a Islandczyk niedługo potem podpisał umowę z Rhein-Neckar Loewen, ważną od sezonu 2019/20. W Mannheim zastąpił twórcę sukcesów, Nikolaja Jakobsena.
Andresson okazał się jednak wielkim rozczarowaniem, Lwy zajmują dopiero szóste miejsce w Bundeslidze i ich szanse na tytuł są bliskie zeru. Władze klubu zwolniły trenera dwa lata przed końcem obowiązywania kontraktu. W najbliższym meczu Pucharu EHF (z Quenca) za wyniki będzie odpowiedzialny duet dotychczasowych asystentów, Oliver Roggisch i Michel Abt.
39-latek został na lodzie, bo dla pracy w Mannheim po ME 2020 zrezygnował z prowadzenia szwedzkiej kadry (zastąpił go Glenn Solberg). Andresson był zresztą ostatnio w odwrocie - reprezentacja zupełnie zawiodła podczas ME 2020, rozgrywanych na własnych parkietach.
ZOBACZ: Zacięty mecz w Kaliszu
ZOBACZ: Wisła jedna nogą w fazie TOP16
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Miły gest koszykarza z NBA doprowadził małych fanów do łez