Kilka lat temu transfer Nikoli Kedzo byłby uznawany za hit. Zresztą, gdy przed sezonem 2015/16 przychodził do Gwardii Opole, okrzyknięto go nową armatą zespołu. W rzeczywistości Chorwat okazał się niewypałem (10 goli w 10 meczach), po czterech miesiącach rozwiązano z nim umowę. Szczegóły "współpracy" wyszły na jaw potem, kiedy grupa byłych zawodników opowiedziała portalowi WP SportoweFakty o szczegółach. Kedzo praktycznie nie otrzymywał wypłat i podsumował okres w Opolu jako "najgorszy w jego karierze" (CZYTAJ).
Kedzo nieustannie szukał swojego miejsca na ziemi, od 2007 roku zmieniał klub... co sezon. Jako nastolatek ze świetnymi warunkami (203 cm) trafił do wielkiego Ciudad Real, prowadzonego wówczas przez Tałanta Dujszebajewa, ale nie sprawdził się w tak prestiżowym klubie. W Hiszpanii grał jeszcze w Alcobendas i Teucro, na rok przeniósł się do niemieckiego HSG Duesseldorf. W CV kolejno także chorwackie Nexe Nasice, węgierskie Csurgoi, Metalurg Skopje, rumuńskie HCM Constanta, krótki epizod w Katarze, szwajcarskie Bern Muri, norweskie Arendal i włoskie Albatro. W końcu przez dwa sezony reprezentował Steauę Bukareszt.
ZOBACZ: PGNiG Superliga wraca na ekrany
Grupa Azoty Tarnów zbyt długo nie rozmyślała nad transferem 31-letniego prawego rozgrywającego. Kedzo rzucił cztery bramki w sparingu z Czuwajem Przemyśl i beniaminek postanowił związać się z nim do końca sezonu 2019/20. Chorwat jest drugim zimowym nabytkiem, kilka dni temu do drużyny dołączył Portugalczyk Edgar Landim.
W Tarnowie będzie rywalizować o miejsce w składzie z Japończykiem Rennosuke Tokudą.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: kapitalny gol w futsalu