PGNiG Superliga. O włos od sensacji w Płocku. Orlen Wisła lepsza od Sandra Spa Pogoni o jedną bramkę

WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: Patryk Biernacki
WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: Patryk Biernacki

Orlen Wisła Płock bez porażki zakończyła rok 2019 w sezonie 2019/2020 w PGNiG Superlidze. W 17. kolejce ograła osłabioną Sandra Spa Pogoń 26:25. Szczecinianie mogli doprowadzić do remisu, ale tuż przed końcem nie wykorzystali aż dwóch szans.

- Na pewno wiemy, do kogo jedziemy. Wiemy, jaka jest to drużyna. Z takich meczów trzeba wyciągnąć jak najwięcej pozytywów. Można przetestować różne warianty na tak klasowym zespole - mówił przed spotkaniem z Orlenem Wisłą Płock, skrzydłowy Dawid Krysiak (więcej o tym tutaj).

Bynajmniej o pierwszej połowie śmiało możemy powiedzieć, że skończyła bardzo niespodziewanie. Sam jej przebieg kazał sądzić, że faworyzowanym Nafciarzom czegoś brakuje. Owszem, częściej byli widywani pod bramką przyjezdnych. Jednak na oddawane przez siebie trafienia, szczecinianie błyskawicznie starali się wyprowadzać ataki. I szło im w tym naprawdę przyzwoicie. Znowu dużo rzutów oddawał Dmytro Horiha. Podobnie zresztą jak Ziga Mlakar. Obaj panowie kończyli tę część ze skutecznością na poziomie 57 procent.

O wiele za wcześnie z zawodami "pożegnał się" bramkarz Wisły. Adam Morawski w 28. minucie faulował Krysiaka i arbitrzy z Wolsztyna pokazali wychowankowi płocczan czerwoną kartkę. Pogoń idealnie wykorzystała grę w przewadze liczebnej. Od stanu 13:10 na przerwę zeszła z remisem po 13. Po bardzo udanym występie w poprzedniej kolejce, także i tym razem Mateusz Gawryś okazywał się zmorą dla przeciwników. Po zmianie stron zapowiadały się duże emocje, czego nikt nie przewidywał.

ZOBACZ WIDEO Karol Bielecki: Więcej w karierze przegrałem niż wygrałem [cała rozmowa]

Portowcy drugą część rozpoczęli identycznie, jak pierwszą, od dwuminutowej kary. Wtedy parkiet opuścił Arkadiusz Bosy, a tuż po wznowieniu Wojciech Jedziniak (za zatrzymanie piłki nogą). Nafciarze marnowali jednak swoje okazje na potęgę. Mlakar nie trafił do pustej bramki, Renato Sulić przegrał pojedynek sam na sam z Gawrysiem, a Mihiciowi przeszkodził słupek. Kibice w Orlen Arenie mogli czuć niepokój, który podsycił Dawid Fedeńczak (16:19 w 42. minucie rywalizacji).

Zobacz także: sporo sensacji podczas MŚ kobiet

Trener Xavier Sabate starał się zachować nerwy na wodzy. Choć liczba strat w jego zespole mogła go co najmniej zastanawiać. Co ciekawe, o ile w poprzednim spotkaniu Bosy nie potrafił oddać celnego rzutu, tak tym razem każda jego próba kończyła się wyjęciem piłki z siatki przez Ivana Stevanovicia. Zupełnie zawodził Niko Mindegia. Sytuacja wydawała się wracać do punktu wyjścia, kiedy czerwoną kartkę obejrzał Horiha (21:22). Za ostro potraktował Zoltana Szitę.

Jak się potem okazało, do ostatniego gwizdka wynik był "na styku". Portowcy mogli sensacyjnie doprowadzić do remisu po 26, ale najpierw okazji nie wykorzystał Paweł Krupa (tutaj popisał się Stevanović), a na kilkadziesiąt sekund przed końcem goście zgubili piłkę i dla miejscowych skończyło się tylko na strachu. Lider pozostał niepokonany.

PGNiG Superliga, 17. kolejka:

Orlen Wisła Płock - Sandra Spa Pogoń Szczecin 26:25 (13:13)

Orlen Wisła: Morawski, Stevanović - Stenmalm 1, Matulić 6 (3/4), Ruiz 1, Piechowski, Szita 3, Krajewski 2, Mihić 5, Sulić 1, Czapliński, Mindegia 1, Mlakar 6.
Karne: 3/4.
Kary: 8 min. (Morawski, Piechowski, Stenmalm, Mihić - 2 min.).
Czerwona kartka: Adam Morawski w 28. minucie za faul na Dawidzie Krysiaku.

Sandra Spa Pogoń: Terekhof, Gawryś - Wrzesiński 2, Horiha 5, Krupa 1, Bosy 4, Biernacki 2, Jedziniak, Krysiak 1, Matuszak 2, Rybski 6 (2/3), Fedeńczak 2.
Karne: 2/3.
Kary: 10 min. (Bosy - 4 min., Jedziniak, Krupa, Horiha - 2 min.).
Czerwona kartka: Dmytro Horiha w 49. minucie za faul na Zoltanie Szicie.

Sędziowie: Marciniak, Radziszewski (obaj z Wolsztyna).
Widzów: 1000.

Źródło artykułu: