PGNiG Superliga: przebudzenie MKS-u w drugiej połowie. Stal znowu bez punktów

WP SportoweFakty / Krzysztof Betnerowicz / Na zdjęciu: MKS Kalisz w meczu z Piotrkowianinem
WP SportoweFakty / Krzysztof Betnerowicz / Na zdjęciu: MKS Kalisz w meczu z Piotrkowianinem

Energa MKS Kalisz wygrała z SPR-em Stalą Mielec 26:20 (8:12). Po fatalnym pierwszym kwadransie, zawodnicy Patrika Liljestranda zdołali się odbudować i zanotować kolejne zwycięstwo. Stal pozostała ostatnią drużyną ligi.

Energa MKS Kalisz początku spotkania nie mogła zaliczyć do udanych. Dwukrotnie po rzutach Kamyszka bronił Goran Andjelić i były to jedyne akcje ze strony kaliszan zakończone atakiem w ciągu pierwszych 8 minut. Stal Mielec, choć sama borykała się z problemami, to prowadziła 3:0. Minuty mijały, a rozgrywający MKS-u wyraźnie nie mieli pomysłu na przebicie się przez obronę gości. Gospodarze pierwszą bramkę zdobyli dopiero w 12. minucie za sprawą rzutu karnego wykorzystanego przez Pawła Gąsiorka. Przez pierwszy kwadrans absolutnie nic nie układało się po myśli zawodników z Wielkopolski, a mielczanie spokojnie utrzymywali swoją czterobramkową przewagę.

ZOBACZ: Azoty Puławy wygrały przegrany mecz

Po pierwszej podyktowanej dla gości karze 2 minut nastąpił jednak mały przełom w grze kaliszan. Rozegranie nabrało dynamiki oraz poprawiła się skuteczność w ataku, dzięki czemu gospodarze w ciągu trzech minut zbliżyli się na bramkę kontaktową. Zaczęły powtarzać się jednak te same błędy, Andjelić znowu dobrze prezentował się w bramce, a Stal nie zmarnowała okazji na ponowne wypracowanie przewagi. Jednym z liderów drużyny z Mielca był Hubert Kornecki, który w tej części spotkania zdobył 4 trafienia. Na przerwę drużyny schodziły z wynikiem 12:8, z korzyścią dla gości.

ZOBACZ: Siódemka 14. kolejki PGNiG Superligi

Druga połowa rozpoczęła się od przebudzenia Łukasza Zakrety w bramce, dzięki któremu przewaga Stali powoli topniała. W 37. minucie kaliszanie doprowadzili do upragnionego remisu i już 2 minuty później wyszli na pierwszą przewagę. Doprowadził do niej udanym rzutem karnym Paweł Gąsiorek, który dość zaskakująco, był liderem MKS-u, jeśli chodzi o zdobyte bramki. Losy spotkania zupełnie się odwróciły. Podopieczni Patrika Liljestranda sami budowali przewagę. To nie oznaczało jednak spokojnej gry, ponieważ na drodze stawały im dyktowane co chwilę kary oraz dobra dyspozycja Dzianisa Wołyncowa. Bramka kontaktowa była jedynym do czego Stal zdołała jeszcze doprowadzić. Znowu dał o sobie znać bramkarz gospodarzy, który ostatecznie skończył z 45 proc. skutecznością. Końcówka była już pod pełną kontrolą kaliszan, którzy wygrali 26:20

Energa MKS Kalisz - SPR Stal Mielec 26:20 (8:12)

Energa MKS Kalisz: Krekora, Zakreta, Liljestrand - Galewski, Bożek, Gąsiorek 7, Kamyszek 5, Drej 2, Klopsteg, Misiejuk 2, Szpera 5, Pilitowski 3, Krytski 2

SPR Stal Mielec: Andelić, Wiśniewski - Krępa 2, Janyst 3, Skuciński, Kornecki 4, Grzegorek, Jędrzejewski, Wołyncow 8, Chodara, Olszewski, Dutka, Wojdak 2, Święka, Krupa 1, Witkowski

Sędziowie: Kamrowski, Wojdyr (Cedry Wielkie/Gdańsk)

ZOBACZ WIDEO Anita Włodarczyk z nową siłą. "Nabrałam jeszcze większej motywacji do pracy!"

Komentarze (1)
avatar
Mirosław Czaszkiewicz
7.12.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Panom z Cedrów Wielkich i Gdańska już dziękujemy! Kary z kapelusza, pomyłki, niezrozumiałe i nieobiektywne decyzje oraz brak komunikacji między sędziami (nie stać ich na sprzęt) to ich wizytówk Czytaj całość