PGNiG Superliga: Torus Wybrzeże po derbach awansowało do ósemki. MMTS grzęźnie na dole tabeli

WP SportoweFakty / Michał Domnik / Na zdjęciu: zawodnicy Torus Wybrzeża Gdańsk
WP SportoweFakty / Michał Domnik / Na zdjęciu: zawodnicy Torus Wybrzeża Gdańsk

Dzięki doskonałej końcówce spotkania, Torus Wybrzeże Gdańsk pokonało MMTS Kwidzyn 26:22 i awansowało na ósme miejsce w tabeli. W derbach Pomorza zaskoczył Patryk Pieczonka, który rzucając 6 bramek, zaliczył najlepszy występ w dotychczasowej karierze.

Od początku spotkania dominowało Torus Wybrzeże. Gdańszczanie grali doskonale w obronie, z czego wyszły trzy kontrataki perfekcyjnie wykorzystane przez Krzysztofa Komarzewskiego. Do tego bardzo dobrze w ataku grali Mateusz Wróbel i nieoczekiwanie Patryk Pieczonka, cichy bohater całego spotkania. Dzięki temu w 13. minucie było już 7:3 dla gospodarzy.

Zdawało się, że zagubiony na parkiecie MMTS Kwidzyn nie zdoła szybko wyjść z opresji, jednak nic bardziej mylnego. Zawodnicy z południowo-wschodniej części województwa pomorskiego bardzo szybko zaczęli odrabiać straty.

Szczególnie dobrze grali Michał Potoczny i Kacper Adamski, którzy co chwila potrafili zaskakiwać Artura Chmielińskiego. Goście czterobramkową stratę odrobili w zaledwie 5 minut i mieli apetyt na jeszcze więcej. Za sprawą Roberta Orzechowskiego, goście którzy przegrali przed tym spotkaniem sześć meczów z rzędu wyszli na pierwsze prowadzenie. Co ciekawe przez kolejnych sześć minut nie padła żadna bramka. Wynik I połowy ustalił dopiero Mateusz Wróbel na 4 minuty przed końcową syreną.

Veszprem nastawione na zwycięstwo. Zobacz więcej!

ZOBACZ WIDEO: Polska - Słowenia. "Pastwisko". Tak wyglądała murawa na PGE Narodowym. Piłkarze rozmawiali o niej z premierem

Druga połowa była niezwykle wyrównana i żaden zespół nie potrafił wyjść na prowadzenie wyższe niż różnicą jednej bramki. Wydawało się, że goście grają lepiej zespołowo, jednak w zespole gospodarzy różnicę zrobiły indywidualności. Bardzo dobre wejście zaliczyli Ramon Oliveira i bramkarz Przemysław Witkowski, który bronił z 40-procentową skutecznością.

Do historycznej chwili w meczu doszło w 51. minucie. Po tym jak wracający po długiej kontuzji Jacek Sulej podał piłkę do Wojciecha Prymlewicza, a ten w efektowny sposób pokonał Krzysztofa Szczecinę, Torus Wybrzeże wyszło na dwubramkowe prowadzenie - podczas poprzednich 36 minut nikt nie miał takiej przewagi.

Afera dopingowa w Rumunii. Zobacz więcej!

Kwidzynianie nagle przestali grać racjonalnie. Zaczęli tracić piłki, a Torus Wybrzeże było na fali. Na cztery minuty przed końcem, gdańszczanie wyszli już na cztery bramki różnicy. Przy stanie 23:19, dwa razy z rzędu bramki rzucił Michał Peret. Do emocji w końcówce jednak nie doszło, gdańszczanie postawili kropkę nad "i". Dzięki zwycięstwu 26:22, awansowali do czołowej ósemki. Siódma porażka z rzędu MMTS-u stała się faktem.

Torus Wybrzeże Gdańsk - MMTS Kwidzyn 26:22 (11:11)

Torus Wybrzeże: Chmieliński, Witkowski - Pieczonka 6, Wróbel 5, Prymlewicz 4, Oliveira 4, Komarzewski 3, Papaj 2, Janikowski 1, Sulej 1, Adamczyk, Gajek, Bednarek, Salacz, Powarzyński, 
Karne: 2/3.
Kary: 10 min. (Janikowski, Powarzyński, Pieczonka, Papaj, Bednarek - po 2 min.).

MMTS: Dudek, Szczecina, Matlęga - Potoczny 7, Adamski 3, Peret 4, Orzechowski 3, Kryński 3, Przytuła 2, Landzwojczak 1, Biegaj, Krieger, Netz, Grzenkowicz.
Karne: 3/4.
Kary: 14 min. (Przytuła 6 min. - cz.k., Krieger, Landzwojczak, Grzenkowicz - po 2 min.).

Sędziowie: D.Mroczkowski, J.Mroczkowski (Sierpc).

Źródło artykułu: