Faworytami czwartkowego spotkania byli zawodnicy Energi Wybrzeża, którzy grali o dziesiąte z rzędu zwycięstwo z gdynianami. Arka walczyła o pierwsze derbowe zwycięstwo w historii i jak się okazało, drużyna Dawida Nilssona rozpoczęła bardzo słabo. Cztery pierwsze bramki rzucili goście.
Zawodnicy z południowej części Trójmiasta dawali prawdziwy koncert, a "swoje" w bramce robił Przemysław Witkowski. Gdy karnego wykorzystał Krzysztof Komarzewski, na tablicy wyników widniał rezultat 1:7. A była dopiero ósma minuta. W końcu jednak Arka zaczęła odrabiać straty. Spora w tym zasługa Dawida Przysieka, który wówczas na siebie wziął ciężar zdobywania bramek.
Wysokie prowadzenie Energi Wybrzeża wyraźnie uśpiło przyjezdnych, Arka nie miała natomiast nic do stracenia. Gospodarze szybko zmniejszyli stratę do czterech bramek i ciągle było im mało. Po tym jak gdynianie trafili trzy razy z rzędu, na sześć minut przed przerwą było już tylko 14:16. Energa Wybrzeże Gdańsk roztrwoniła niemal całą przewagę, a Arka do przerwy walczyła o jak najlepszy wynik. Ostatecznie rezultat po 30 minutach ustalił Ramon Oliveira rzutem z drugiej linii.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Mocna opinia o Lewandowskim. "Jest bardzo sfrustrowany. To nie pomaga w tworzeniu drużyny"
Po zmianie stron trwała ostra batalia o komplet punktów. Jeszcze w 34 minucie, kiedy do gdańskiej bramki trafił Jakub Wolski było 20:22. Od tego momentu jednak bardzo dobrą serię mieli zawodnicy Thomasa Orneborga. Do tego gospodarze popełniali błędy i gdy po jednym z nich kontrę wykorzystał Paweł Salacz, Dawid Nilsson nie chciał dłużej czekać i poprosił o czas. Było 20:25.
Ta reakcja w żaden sposób nie pomogła jednak Arce Gdynia. Wręcz przeciwnie, Energa Wybrzeże zaczęła grać jeszcze mocniej w obronie 6:0, z czym totalnie nie radzili sobie gospodarze, a gdy już oddawali rzuty, na ich drodze stał Artur Chmieliński. Bramki dla gdańszczan padały seriami, a Arka z równorzędnego rywala stała się obserwatorem efektownych kontr lokalnego rywala. Zmiany trenera Orneborga nie wpłynęły źle na zespół. Gdy w 46 minucie trafił ze skrzydła Michał Frańczak, na tablicy wyników widniał już rezultat 24:35. Pogrom!
MMTS wygrał z Azotami. Zobacz więcej!
Do samego końca szczypiorniści z Gdańska kontrolowali wynik spotkania i śrubowali ofensywny wynik, pokazując do tego efektowną grę. Mecz zakończył się rezultatem 34:42 i po drugiej wygranej z rzędu, nastroje w Gdańsku z pewnością się poprawiły. Arka tonie i gdy jej gra nie ulegnie drastycznej poprawie, utrzymanie w lidze może pozostać jedynie w sferze marzeń.
Arka Gdynia - Energa Wybrzeże Gdańsk 34:42 (17:20)
Arka: Pieńczewski (8/50 - 16%) - Rychlewski 8, Przysiek 7, Kamyszek 5, Jamioł 4, Wolski 3, Czaja 2, Ćwikliński 2, Jasowicz 2, Wołowiec 1.
Karne: 6/7.
Kary: 18 min. (Jasowicz 6 min. - cz.k., Przysiek, Wolski - po 4 min., Kamyszek, Jamioł - po 2 min.).
Energa Wybrzeże: Witkowski (8/24 - 33%), Chmieliński (8/26 - 31%) - Komarzewski 9, Salacz 5, Kondratiuk 5, Oliveira 4, Wróbel 4, Janikowski 3, Frańczak 3, Adamczyk 3, Papaj 3, Prymlewicz 2, Bednarek 1 oraz Gajek, Gądek.
Karne: 4/4.
Kary: 4 min. (Janikowski, Prymlewicz - po 2 min.).
Sędziowie: D.Mroczkowski, J.Mroczkowski (Sierpc).
Delegat ZPRP: Zbigniew Czapla (Olsztyn).