W styczniu gruchnęła wieść, że Paweł Paczkowski nie wróci do Kielc z wypożyczenia do Motoru Zaporoże, a trafi do wielkiego Telekomu Veszprem. Typowano, że reprezentant Polski wyląduje ostatecznie w Bundeslidze albo we Francji, tymczasem jako pierwszy Polak w historii związał się z europejską potęgą, celującą w zwycięstwo w Lidze Mistrzów.
Legendarny Laszlo Nagy po sezonie 2018/19 zakończy karierę, Paczkowski miał zająć miejsce słynnego Węgra i powalczyć o siódemkę z Norwegiem Kentem Robinem Tonnesenem. Plan runął po zerwaniu więzadeł w kolanie (już po raz trzeci). Polak przez kilka miesięcy nie wznowi treningów - przy tak poważnej kontuzji najbardziej optymistyczny wariant zakłada minimum sześć miesięcy przerwy od występów, a to i tak rzadkość. Możliwe, że Paczkowski nie wyjdzie na parkiet w 2019 roku i opuści prawie całą fazę grupową Ligi Mistrzów.
W tej sytuacji problem ma nie tylko selekcjoner Patryk Rombel, który nie skorzysta z podstawowego prawego rozgrywającego w czterech pozostałych meczach el. ME 2020. Trener Veszprem David Davis musi szukać innego rozwiązania na jesień 2019 roku.
Niedawno wicemistrzowie Węgier ściągnęli reprezentanta Egiptu, Yahię Omara Khaleda, ale 21-letni talent miał się ogrywać w słabszym zespole. Słoweńskie media obwieściły, że zagra w Celje. W tej sytuacji wątpliwe, by Veszprem zdecydowało się na wypożyczenie, chyba że klub postara się o awaryjnie transfer, bo para Tonnesen-Khaled wygląda przeciętnie w porównaniu do reszty europejskiej czołówki. Wolny pozostaje m.in. Marko Vujin, który latem odejdzie z THW Kiel.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Piątek przedstawicielem nowego pokolenia? "Nie ma kompleksów ale zna swoje miejsce w szeregu"
Szybkiego powrotu do zdrowia i dużo cierpliwości.