Już przed rozpoczęciem pojedynku sporo wskazywało, że to może być najciekawsza "święta wojna" ostatnich lat. Nafciarze byli uskrzydleni swoim nieprawdopodobnym zwycięstwem w Silkeborgu, natomiast zmagający się z kontuzjami liderów kielczanie w ostatnim starciu Ligi Mistrzów ulegli po emocjonującej końcówce Telekomowi Veszprem. Wydawało się, że Wisła jest w stanie nawiązać z mistrzami Polski wyrównaną walkę, tym bardziej, że w meczu w Danii udowodnili, że stać ich na naprawdę doskonałą, zespołową grę.
I potwierdzili to w Hali Legionów. Płocczanie dobrze zaczęli zarówno pierwszą, jak i drugą połowę i trzy razy odskoczyli rywalom na trzy trafienia. W końcówce nie postawili jednak kropki nad "i". Do rozstrzygnięcia zwycięzców potrzebna była seria rzutów karnych, a w tej bezkonkurencyjni okazali się kielczanie i Filip Ivić.
- Walczyliśmy jak lwy. W tym momencie nie możemy porównywać obu klubów, budżet PGE VIVE jest zdecydowanie większy. Mają w swoim składzie jednych z najlepszych zawodników na świecie, według mnie są jednym z kandydatów do gry w Final4. Dobrze spisaliśmy się w tym meczu. Myślę, że zasłużyliśmy na trochę więcej. Musimy jednak cały czas pracować, krok po kroku. Musimy nauczyć się walczyć z zespołami, które mają więcej pieniędzy i lepszych zawodników - stwierdził Xavier Sabate.
ZOBACZ WIDEO: HME Glasgow 2019. Piotr Lisek: Polska skokami stoi!
Nastroje w szeregach Nafciarzy były ambiwalentne. Z jednej strony Wiślacy udowodnili, że potrafią walczyć z żółto-biało-niebieskimi jak równy z równym. Z drugiej strony - wciąż zwycięstwo wymyka im się z rąk.
- Jestem dumny z mojego zespołu. Z jednej strony jestem zadowolony, ale czuję duży niedosyt, bo przyjechaliśmy do Kielc, by wygrać. Mieliśmy wszystko w naszych rękach, zasłużyliśmy na zwycięstwo. Moi zawodnicy wykonali świetną pracę, włożyli w to spotkanie dużo serca i zagrali bardzo zespołowo. Myślę, że to właśnie jest nasz atut - zespół, a nie indywidualności - powiedział szkoleniowiec.
W dużo lepszym humorze mógł być po spotkaniu Tałant Dujszebajew. Jego gracze co prawda popełnili zbyt dużą liczbę błędów, ale ostatecznie i tak mogli cieszyć się ze zwycięstwa.
- Jestem bardzo zadowolony, że wygraliśmy. Już dawno na tych meczach nie było takiej atmosfery i naprawdę wielki szacunek dla naszych chłopaków. Nie zagraliśmy najlepszego meczu, nie wiem ile, ale jedenaście, dwanaście piłek wypadło nam z rąk, a z tego było pięć, sześć kontr. Daliśmy przeciwnikom wszystko, żeby wygrali, ale i tak pokazaliśmy charakter - stwierdził trener mistrzów Polski.
Zobacz też: Petar Nenadić: Cadenas hamował Wisłę. Odszedłem z Płocka właśnie przez niego
Myślę że to był klucz do wyniku, bo Vive nie idzie j Czytaj całość