Po raz kolejny powraca temat przedwczesnego odejścia Luki Cindricia z Kielc. Wszystko przez niestabilność finansową klubu, przynajmniej tak twierdzą zagraniczne media. W lipcu 2018 roku, jeszcze przed jego debiutem w PGE VIVE, chorwacki serwis tportal obwieścił, że Paris Saint-Germain HB jest w stanie wyłożyć absurdalną w świecie piłki ręcznej kwotę 4 mln euro, by wykupić środkowego. Prezes Bertus Servaas zdecydowanie zaprzeczył.
Po kilku miesiącach sam Cindrić podgrzał atmosferę. W wywiadzie z portalem sportske.jutarnji.hr potwierdził, że PSG robi pod niego podchody, ale swoją przyszłość uzależnia od kondycji finansowej VIVE. - Są jeszcze inne oferty, zobaczymy, jak rozwinie się sytuacja w Kielcach, co powiedzą o problemach. Wtedy zadecyduję. Oferta wciąż jest bardzo korzystna, ale koncentruje się na grze w Kielcach i leczeniu kontuzji - przyznał jeden z najlepszych środkowych świata, aktualnie rehabilitujący się po urazie mięśnia przywodziciela z MŚ 2019.
Chorwata w PSG widzi jego niedawny trener Raul Gonzalez. Ten duet współpracował razem w Vardarze Skopje, w sezonie 2016/17 świętował zwycięstwo w Lidze Mistrzów.
Od kilku miesięcy sytuacja VIVE nie jest najlepsza, przed sezonem 2018/19 zredukowano zawodnikom zarobki o 25 proc. Na propozycję nie przystał Dean Bombac i odszedł latem do Picku Szeged. Niemiecki dziennik "Kieler Nachrichten" twierdzi, że Andreas Wolff nie pali się do przeprowadzki ze względu na rzekome zaległości i niższą pensję. Ci bardziej podejrzliwi snują teorie, że Niemca zabrakło w niedawnym meczu gwiazd Bundesligi... ze względu na negocjacje z innym klubem. Nie udało się nam potwierdzić tych "rewelacji", a Bertus Servaas wielokrotnie zapewniał, że czołowy golkiper świata pojawi się w Kielcach.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Tak lider ograł wicelidera. Zobacz skrót meczu NMC Górnik - PGE VIVE
U nas zamiast ok. 25 mln bedziemy dobrze funkcjonowali z Czytaj całość