Powrót ze Szwajcarii w piątkowy wieczór, poranny rozruch, analiza wideo i w drogę. Gracze Orlenu Wisły po raz drugi w ciągu 40 godzin wyszli na spotkanie o stawkę, więc trudno było oczekiwać, że będą rześcy i nadzwyczajnie żywotni. Mogli mieć nogi jak z ołowiu, bo nie szło im z Wacker Thun i stracili mnóstwo sił w ostatecznie zwycięskim meczu Ligi Mistrzów.
Nic dziwnego, że Nafciarze wyglądali na przemęczonych. Nadrabiali twardą obroną, za to byli pasywni w ataku i większość akcji przebiegała w jednostajnym tempie. Sytuacje ratowały indywidualne próby Ignacio Moyi i Zigy Mlakara. Reszta odbijała się od znakomitego Bartosza Dudka. Wychowanek Wisły jeszcze nigdy nie pokonał macierzystego klubu i zarażał kolegów pozytywną energią. Do przerwy trzy razy zaczarował Michała Daszka, reprezentant Polski marnował wyśmienite okazje.
Nie na samym Dudku opierał się MMTS. W siódemce wyszedł Damian Przytuła i ponownie dobrze wyglądał na tle czołówki. Nie był tak efektywny jak w Kielcach, czasami ponosiły go emocje, ale robił korzystne wrażenie. Michał Potoczny szukał na kole Michała Pereta - gdyby kwidzyński rutyniarz był skuteczniejszy, do przerwy uzbierałby przynajmniej pięć goli. Mimo niewielkiej liczby bramek, spotkanie oglądało się całkiem nieźle. Kwidzynianie ani trochę nie odstawali.
Wisła obudziła się w szatni. Rozkręcił się Dan-Emil Racotea, a Adam Borbely przejął pałeczkę od Dudka i gasił nadzieje MMTS-u (11:16). Skoro przez 12 minut rzuca się jedną bramkę, to rzecz jasna nie da się zagrozić wicemistrzom kraju.
Tomasz Strząbała musiał przerwać męczarnie, zaprosił zespół do siebie i poustawiał go jak należy. Zadziałało, i to jak. Piorunujące wejście Krzysztofa Szczeciny, przechwyty, kontry, poprawiony celownik Pereta i w 48. minucie był remis 16:16. Wisła przetrwała kryzys, odskoczyła na trzy gole, po czym znowu stanęła. Ambitny MMTS nie odpuszczał ani na moment. Przypomniał o sobie kolejny z wychowanków Nafciarzy, Kacper Adamski, a Potoczny na niewiele ponad minutę przed końcem doprowadził do remisu 20:20! Po chwili wyrównał Adamski i trenerowi Xavierowi Sabate zrobiło się gorąco.
Na 29 sekund przed końcem Hiszpan poprosił o czas. Ustawił akcje, ale Ondrej Zdrahala za szybko oddał rzut i obił Szczecinę. MMTS-owi zostały trzy sekundy, Przytuła przestrzelił. Zatem karne!
Z siódmego metra mylili się jedni i drudzy. Najpierw Daszek, potem Adamski. Te pudła jeszcze tak wiele nie kosztowały, za to parada Borbelya przy rzucie Adriana Nogowskiego uratowała Wisłę od dużej wpadki. Krytykowany Węgier stał się talizmanem Nafciarzy, to on powstrzymał Wacker w Lidze Mistrzów.
PGNiG Superliga, 11. kolejka:
MMTS Kwidzyn - Orlen Wisła Płock 21:21 k. 3:4 (10:10)
MMTS: Dudek (9/23 - 39 proc.), Szczecina (5/11 - 45 proc.) - Adamski 5, Peret 4, Potoczny 3/2, Przytuła 3, Kryński 2, Krieger 1, Nogowski 1, Rosiak 1, Szczepański 1, Janiszewski, Orzechowski, Ossowski
Karne: 2/4
Kary: 8 min. (Krieger - 4 min., Potoczny, Przytuła - 2 min.)
Orlen Wisła: Borbely (11/31 - 35 proc.), Morawski (0/1) - Mlakar 4, Racotea 4, Daszek 3/1, Mihić 3, Moya 2, Sulić 2, Zdrahala 2, Źabić 1, Góralski, Krajewski, Tarabochia, de Toledo, Obradović, Krajewski
Karne: 1/2
Karne: 6 min. (Obradović, Źabić, de Toledo)
Sędziowie: Jakub Jerlecki, Maciej Łabuń (Szczecin)
Rzuty karne:
0:1 Źabić
1:1 Rosiak
1:1 Daszek (słupek)
1:1 Adamski (Borbely obronił)
1:2 Tarabochia
2:2 Potoczny
2:3 Racotea
3:3 Orzechowski
3:4 Obradović
3:4 Nogowski (Borbely obronił)
ZOBACZ WIDEO: Film o Dariuszu Michalczewskim wejdzie do kin. "Scenariusz jest bardzo mocny"