W ramach 6. kolejki francuskiej LNH rywalami Polaków były drużyny z najwyższej półki. Cesson Rennes HB z Michałem Szybą w składzie podejmowało bowiem finalistę poprzedniej edycji Ligi Mistrzów, HBC Nantes. Z kolei Rafał Przybylski wraz z drużyną Fenix Toulouse HB mierzył się na wyjeździe z obrońcą tytułu mistrza Francji, Paris Saint-Germain HB.
Środowy wieczór boleśnie będzie wspominać Szyba. Jego zespół prowadził w pierwszej połowie wyrównaną walkę z obecnym liderem rozgrywek. Co więcej, to drużyna z Bretanii od początku spotkania narzuciła swoje warunki faworyzowanym rywalom, i już w 8. minucie prowadziła różnicą 4 trafień. Swojej przewagi goście nie oddali do przerwy, schodząc do szatni przy wyniku 15:13 dla Cesson Rennes.
Drugą część spotkania z przytupem rozpoczęli przyjezdni, zdobywając dwie bramki z rzędu. Spustoszenie pod bramką gospodarzy siał Jean-Jacques Acquevillo, z którym nie mógł sobie poradzić doświadczony Arnaud Siffert. Dopiero wejście Cyrila Dumoulina między słupki zespołu z Nantes dało sygnał do odrabiania strat. Kilka udanych interwencji reprezentanta Francji i w 38. minucie, za sprawą Kiryła Łazarowa, na tablicy widniał remis 18:18.
Od tego momentu pałeczkę przejęli gospodarze. Raz po raz, zespół prowadzony przez Thierry'ego Anti karał swojego przeciwnika za wszelkie niedokładności. Kilka błędów przydarzyło się również Michałowi Szybie. Polak kilkukrotnie stracił piłkę, z czego skrzętnie skorzystał Nicolas Claire. Zespół z Rennes nie zamierzał się jednak poddawać i do końca próbował urwać choćby punkt. Na minutę przed końcem do kolejnego remisu doprowadził Mathieu Salou, jednak doświadczenie gospodarzy wzięło górę. HBC Nantes miało 20 sekund na przeprowadzenie akcji, piłka trafiła do Łazarowa, a doświadczony Macedończyk wiedział, co należy robić w takich sytuacjach. Po ciężkim boju ekipa Michała Szyby przegrała z faworyzowanymi gospodarzami 28:29.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: MMTS postraszył PGE VIVE w pierwszej połowie. Nie zabrakło efektownych akcji
Bez punktów ze stolicy Francji wracała również drużyna Rafała Przybylskiego. 27-latek wraz ze swoimi kolegami nie był w stanie przeciwstawić się sile paryskiej drużyny. Od pierwszych minut podopieczni Raula Gonzaleza utrzymywali kilka trafień przewagi, pod bramką zespołu z Tuluzy szalał Nedim Remili. Kroku francuskiemu rozgrywającemu próbowali dotrzymać Markus Olsson oraz Nemanja Ilić, ale były to jedyne jasne postaci w grze przyjezdnych. Do przerwy PSG prowadziło 18:14.
Drugie 30 minut lepiej zaczęli zawodnicy gości, którzy zbliżyli się nieznacznie do paryżan. Na niewiele się to jednak zdało, bo o bezpieczny dystans dbali Mikkel Hansen wraz z Luciem Abalo. Mistrzowie Francji, mimo chwilowych przestojów, cały czas kontrolowali przebieg spotkania. Kiedy w 50. minucie przewaga gospodarzy wyniosła 6 bramek, wiadomo już było, że zawodnicy PSG tego meczu nie przegrają. Na nic się zdała stuprocentowa skuteczność Ferrana Sole z rzutów karnych (4/4); taka różnica utrzymała się do końca meczu i Thierry Omeyer wraz z kolegami mogli świętować czwarte ligowe zwycięstwo w sezonie.
Liga francuska, 6. kolejka:
HBC Nantes - Cesson Rennes HB 29:28 (13:15)
Najwięcej bramek dla Nantes: Kirył Łazarow 9, Nicolas Claire 8; dla Cesson Rennes: Jean-Jacques Acquevillo 8, Mathieu Salou 4, Michał Szyba 3.
Paris Saint-Germain HB - Fenix Toulouse HB 36:30 (18:14)
Najwięcej bramek dla PSG: Mikkel Hansen 9, Nedim Remili 8; dla Fenix Toulouse: Ferran Sole 8, Markus Olsson 6, Rafał Przybylski 2