Historia ostatnich pojedynków przemawiała na korzyść gości. Po raz ostatni obecny klub Polaka wygrał z Saint Raphael niemal dokładnie dwa lata temu, 12 października 2016 roku. Od tamtej pory przegrali dwa spotkania, a jedno udało im się zremisować. Środowa porażka była najwyższą od kilku lat.
Szyba całkiem nieźle rozpoczął spotkanie, po kilku minutach zdobywając wyrównującą bramkę (2:2). Niestety później było gorzej. W pierwszym kwadransie Polak popełnił dwie straty i niecelnie rzucił na bramkę. Jego drużyna wciąż miała wtedy kontakt z rywalem. Bramkarz Cesson Rennes - Jef Lettens bronił bowiem jak w transie, często także dobijane rzuty. W pierwszej połowie miał skuteczność ponad czterdzieści procent.
Gospodarze często jednak zawodzili w ataku. W 26. minucie po kolejnej już stracie i bramce Daniela Sarmiento drużyna od Świętego Rafała miała trzy trafienia przewagi. Sytuację znowu ratował Lettens. Mimo to 35 sekund przed przerwą przyjezdni dorzucili kolejną bramkę i do przerwy było 12:8. Przez całą pierwszą połowę Casson Rennes popełniło dziewięć start, z czego niestety trzy były "dziełem" Polaka.
W ciągu siedmiu minut po przerwie trwała fatalna passa Szyby i jego kolegów. Po stratach i niecelnych rzutach stracili pięć bramek, rzucając jedną. Strach pomyśleć, co by się działo z wynikiem gdyby nie kolejne obrony Lettensa. Przy nieporadności ofensywnej swojej drużyny niewiele mógł zdziałać, choć grał niezwykle ofiarnie. Porażka różnicą dziewięciu bramek jest niskim wymiarem kary, biorąc pod uwagę, że w 50. minucie goście prowadzili już 27:15.
Liga francuska, 5. kolejka:
Cesson Rennes HB - Saint Raphael Var HB 21:30 (8:12)
Najwięcej bramek dla Cesson Rennes: Jean-Jacques Acquevillo 6, Allan Villeminot 3, Michał Szyba 2; dla Saint Raphael: Raphael Caucheteux 9, Wadim Gajduczenko, Arthur Vigneron i Adrien Dipanda - po 3
ZOBACZ WIDEO Giba zdziwiony dyspozycją Polaków. "Od początku uważałem wiele decyzji Heynena za błędy"