Kolejny gigant na drodze PGE VIVE Kielce." Rhein-Neckar Loewen to drużyna kompletna"

WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara / Na zdjęciu: Krzysztof Lijewski
WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara / Na zdjęciu: Krzysztof Lijewski

W Lidze Mistrzów nie ma łatwych spotkań. A już na pewno nie w tej piłkarzy ręcznych. Tydzień temu PGE VIVE przegrało z Telekomem Veszprem, w sobotę zmierzy się zaś Rhein-Neckar Loewen. - To drużyna kompletna - przekonuje Krzysztof Lijewski.

Nie sposób nie zacząć od tematu, który w kieleckim obozie jest od kilku tygodni najważniejszy: od zdrowia zawodników. Kto zdąży wrócić na mecz z Rhein-Neckar Loewen?

- Krzysztof Lijewski, Michał Jurecki i Luka Cindrić zagrają - mówi drugi trener PGE VIVEUros Zorman, i wszyscy kieleccy kibice mogą odetchnąć nieco spokojniej. Słoweniec dodaje: - Czekamy jeszcze na decyzję w sprawie Marko Mamica. Musimy poznać opinię lekarza, sprawdzić go na treningu.

Cieszy zwłaszcza powrót do gry Luki Cindrica. Niemal od początku sezonu mistrzowie Polski grali bez środkowego rozgrywającego. - To dla nas bardzo duże wzmocnienie. Mimo tego, że Alex (Dujshebaev - red.) grał na środku bardzo dobrze, to Luka jednak jest dyrygentem drużyny - mówi Krzysztof Lijewski. Asystent trenera Dujszebajewa uzupełnia zaś: - Choć Luka miał przerwę, to przecież ciągle trenował, nie będzie mieć problemów z kondycją. Zagra, ile będzie trzeba, młody jest - uśmiecha się Słoweniec.

Sam zainteresowany podkreśla za to: - Jestem bardzo podekscytowany, bo to będzie mój pierwszy oficjalny mecz w koszulce zespołu z Kielc! Mam nadzieję, że nie zawiodę pokładanych we mnie oczekiwań. Czy jestem zdenerwowany? Może trochę. Trenowaliśmy bardzo ciężko, żeby przygotować się do sezonu. Niestety miałem problemy z nogami, ale teraz to już za mną. Jestem gotowy do gry! - cieszy się Chorwat.

ZOBACZ WIDEO: WP Express: Tenis dla najmłodszych

Starcie VIVE z Lwami można określić również mianem pojedynku dwóch wybitnych środkowych rozgrywających. Vis a vis Cindrica jest bowiem rewelacyjny Andy Schmid. Chorwat wrócił właśnie po długiej kontuzji, Szwajcar zaś w zeszłym tygodniu zmagał się z chorobą żołądkowo-jelitową. W Kielcach będzie jednak gotowy do gry na 100 proc.

Nasuwa się więc oczywiste pytanie: kto jest lepszy? - Dobre! Nie wiem. Może wy wiecie!? - zastanawia się Cindrić. Jednocześnie podkreśla jednak, jak ważną postacią w ekipie rywali jest Schmid. - To jeden z najlepszych na naszej pozycji. Dobrze rozgrywa i rzuca mnóstwo bramek. Ma ogromny wpływ na drużynę - kontynuuje Chorwat.

Za jego słowami stoją fakty. Gdy w niedzielę Szwajcar zmagał się z problemami i nie mógł pokazać na parkiecie wszystkiego, co potrafi, Rhein Neckar tylko zremisował z SC DHfK Lipsk 24:24. Gdy Schmid był w pełni sił, Lwy pokonały u siebie FC Barcelonę Lassę (35:34).

- Mało kto potrafi w ogóle pokonać Barcelonę, a oni zrobili to w naprawdę świetnym stylu. Prowadzili prawie cały mecz, tylko w końcówce się pogubili, ale i tak dowieźli zwycięstwo do mety. Wiemy, że czeka nas bardzo trudny mecz, zwłaszcza, że w pierwszej kolejce punktów nie zebraliśmy. Teraz fajnie by było zacząć już je zbierać, bo wiemy jak ciężką mamy grupę. Trudno będzie wyrwać im punkty, ale wszystko jest możliwe, tym bardziej, że gramy u siebie - przekonuje Lijewski.

W zespole mistrzów Polski wciąż siedzi ubiegłotygodniowa porażka z Telekomem Veszprem. - W pierwszej połowie na Węgrzech popełniliśmy tylko jeden błąd techniczny. W drugiej połowie już cztery. Mimo to było bardzo dobrze, zabrakło może z dwóch zawodników na ławce do rotacji, do tego Arpad Sterbik bronił fantastycznie. I tak zagraliśmy lepiej niż wielu się spodziewało. Szkoda straconych punktów, ale był to wyjazd. To już zresztą poza nami, czeka nas nowy mecz - mówi Zorman.

VIVE mierzyło się z ekipą z Mannheim także w zeszłym roku. Oba zespoły spotkały się w fazie TOP 16. W wyniku kolizji kalendarza z terminarzem Bundesligi, finalnie Lwy przysłały do Kielc rezerwy. Sprawa odbiła się szerokim echem w handballowym światku. - Logo klubu to samo, ale zawodnicy przyjadą do Kielc o wiele lepsi. Wiemy, jaka była historia w tamtym sezonie, nie wracajmy do niej - przekonuje Lijewski, który rywali powinien znać najlepiej. W sezonie 2011/2012 występował przecież w drużynie Lwów.

- To zespół, który gra bardzo widowiskowo i szybko. Do tego twardo w obronie - charakteryzuje rywali popularny "Lijo". I dodaje: - Jak nie zdążą zmienić do obrony, grają systemem 5-1, jak nie: 6-0. Mają wspaniałych bramkarzy, Andy Schmid to natomiast wirtuoz handballu, który może sobie pozwolić na wszystko w ataku pozycyjnym. Na każdej pozycji mają nazwisko ze światowej czołówki. To drużyna kompletna.

Oprócz Schmida Lijewski spotkał się w Mannheim w jednej drużynie tylko z Patrickiem Groetzkim. Lijewski opowiada: - On już wtedy był na tym poziomie, co teraz. Jego charakterystyka się nie zmieniła. Co ma to skończyć, skończy. Jest stałym reprezentantem swojego kraju. Andy przeszedł za to olbrzymią metamorfozę, za moich występów Andy był tylko zmiennikiem i nie pokazywał tego, co dziś. Nie wiem co jadł, co pił, ale bardzo poszedł w górę.

Jak więc pokonać Niemców? - Zostawić serce na boisku, tak jak to zrobiliśmy w Veszprem. Musimy postawić mur w obronie, być bardziej skutecznymi. Bo jeśli RNL zdobywa 35 bramek przeciwko Barcelonie, to widać, że nie mają żadnego problemu ze zdobywaniem bramek - puentuje Lijewski.

Zorman kończy zaś: Nikt nie zna recepty na zwycięstwo przeciwko nim. Musimy skupić się w obronie, grać twardo, zwrócić uwagę na wariant gry 7 na 6, bo grają to często. W ataku zaś z głową, nie gubić piłek, bo oni żyją z kontr. Do tego poprawić te rzuty 1 na 1. Gramy w domu, mam nadzieję, że będzie pełna hala, wspaniały doping jak zawsze i razem obronimy dwa punkty u siebie.

Spotkanie 2. kolejki Ligi Mistrzów rozpocznie się w Hali Legionów w sobotę o godz. 18.00.

Źródło artykułu: