16 lat, szmat czasu, prawie połowa życia Mariusza Gujskiego. Środkowy rozgrywający zjechał Polskę wzdłuż i wszerz, zaczynał na północy kraju, karierę kończył na Dolnym Śląsku. 35-letni weteran nie szuka już nowego zespołu.
- Kilka miesięcy temu podjąłem decyzję. Wpływ na nią miał uraz barku, który wyeliminował mnie na dłuższy czas. Wprawdzie obyło się bez operacji, ale w moim wieku leczenie zachowawcze także trwałoby długo. Uznałem, że to koniec, czas poświęcić się rodzinie. Na parkietach spędziłem prawie całe dorosłe życie - mówi nam Gujski.
Przygodę z polską elitą zaczął w Wybrzeżu Gdańsk. Potem dwa sezony spędził w Elblągu i Olsztynie, w międzyczasie na rok przeniósł się do Śląska Wrocław. W 2012 roku wybrał ofertę Chrobrego Głogów i do końca kariery pozostał związany z klubem, będąc jednym z podstawowych rozgrywających.
Po sezonie 2017/18 Gujski nie otrzymał propozycji nowego kontraktu. - Miałem jeszcze dwie propozycje - z Superligi i jej zaplecza. Wybrałem jednak inne rozwiązanie. Planowałem wprawdzie zostać przy piłce ręcznej, ale nie wyszło i obecnie razem z żoną prowadzimy firmę - wyjaśnia.
Choć jego zespoły nie plasowały się w ścisłej czołówce, a niektóre (jak Warmia Olsztyn) pożegnały się z Superligą, to Gujski wyrobił sobie markę solidnego środkowego. Być może jego kariera nabrałaby większego rozpędu, gdyby nie pechowa kontuzja przed młodzieżowymi mistrzostwami Europy 2002.
- Jedyne, czego zabrakło mi w karierze, to debiut w kadrze A. Miewałem bardzo dobre okresy w Superlidze, a wcześniej przeszedłem przez wszystkie reprezentacje juniorskie, grałem z Karolem Bieleckim i Mariuszem Jurkiewiczem. Przed najważniejszą imprezą, mistrzostwami Europy, doznałem urazu, a koledzy zdobyli złoto - wspomina.
Środkowemu bardzo niewiele brakło, by dołączyć do elitarnego "Klubu 1000". W Superlidze rzucił 960 bramek.
Gujski to kolejny z ligowych weteranów, którego nie zobaczymy już na parkietach. Rozstanie z profesjonalnym sportem ogłosili m.in. Karol Bielecki, Sławomir Szmal czy Daniel Żółtak.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: atak jak z kung-fu! Piłkarz-brutal znokautował rywala