Pogoń przystępowała do meczu ze Startem z dużą chęcią przełamania serii siedmiu przegranych z rzędu w grupie mistrzowskiej. Po pierwszej połowie była bardzo bliska sprawienia niespodzianki. Miejscowe popełniały zdecydowanie mniej błędów zarówno w ofensywie, jak i tylnej formacji. Wykorzystywały kontry, po których dokładały kolejne bramki.
Najlepszą w tym elemencie była tego dnia Joanna Gadzina. Lewa skrzydłowa w pierwszych trzydziestu minutach wykonała trzy sprinty i za każdym razem umieszczała piłkę w siatce. Prowadzenie gospodyń wyraźnie usztywniało podopieczne Andrzeja Niewrzawy. Jego zespół grał zdecydowanie za wolno, nawet wówczas, gdy miał okazję wyprowadzić szybki atak. Dobrze odcinana od rzutów była Sylwia Lisewska. Owszem, kilka okazji wykorzystała, ale to nie był poziom, do którego w tym sezonie zdążyła wszystkich przyzwyczaić.
Nic dziwnego, że bardzo szybko o pierwszy czas poprosił trener Kram Startu. Jego uwagi nic jednak nie zmieniły w grze przyjezdnych. Kilka obron zaliczyła Natalia Krupa i mieliśmy tego wymierny efekt na tablicy z wynikiem (12:9). Wydawało się, że elblążanki zdołają się przebudzić, zwłaszcza, że bramkę kontaktową zdobyła Justyna Świerczek. Będące wyraźnie na fali miejscowe nie odpuszczały. Niezłe zawody rozgrywała Valentina Blażević, ale to Agata Cebula sprytnym rzutem ustaliła wynik do przerwy.
Granatowo-bordowe po zmianie stron szły jak po swoje. Bardzo szybko zyskały cztery bramki przewagi. Przyjezdne rzuciły się do odrabiania strat, ale szło im to jak po grudzie. Tym bardziej, że niedługo potem musiały sobie radzić bez Lisewskiej. W ostatni kwadrans siódemka z Grodu Gryfa wchodziła przy stanie 23:19. Trenerka Liliana Marković mogła czuć satysfakcję. Jej drużyna wykonywała zadania taktyczne. Presja zdecydowanie utrudniała zadanie gościom.
W końcu i Pogoń dopadła niemoc rzutowa i to na tyle długa, że po trafieniu wspominanej wcześniej Lisewskiej był remis po 23. W przypadku szczecinianek wróciły stare grzechy, czyli fatalna skuteczność. W 51. minucie elblążanki odmieniły los meczu, 26:24. Wydawało się, że są na doskonałej drodze, by odnieść triumf i zgarnąć komplet punktów. Słupek i poprzeczka znów były najczęściej wymienianym słowem pod koniec drugiej połowy. Pogoń mogła wygrać spotkanie, ale tuż przed końcem Natalia Janas nie zdołała pokonać Sołomiję Szywerską. Remis oznaczał karne.
W meczu gospodynie słabiej radziły sobie przy rzutach z 7 metrów. W najważniejszym momencie potrafiły jednak przełamać kryzys. Pomyliła się tylko raz Kochaniak, co przy dwóch błędach Jędrzejczyk oznaczało, że to miejscowe odniosły zwycięstwo, na które pracowały przez większość meczu. Kram Start spadł tym samym na czwartą lokatę i o podium będzie musiał walczyć w ostatniej kolejce.
SPR Pogoń Szczecin - Kram Start Elbląg 26:26 k. 7:6 (16:13)
SPR Pogoń: Krupa, Zimny - Bancilon 3 (0/1), Płomińska, Noga 2, Cebula 1, Urbańska, Królikowska 2, Marcikova, Janas 1, Koprowska 1 (1/2), Nosek 5, Zawistowska 1, Kochaniak 1, Blażević 6 (0/1), Gadzina 3
Karne: 1/4
Kary: 6 min. (Bancilon - 4 min., Kochaniak - 2 min.)
Kram Start: Powaga, Szywerska - Balsam 4, Choromańska, Świerczek 1, Waga 2, Jędrzejczyk 3, Dorsz 2, Kwiecińska 1, Kozimur 3, Gerej 1, Lisewska 8 (2/2), Świerżewska 1
Karne: 2/2
Kary: 6 min. (Waga, Lisewska, Szywerska - 2 min.)
Sędziowie: Demczuk, Rosik (obaj z Lubina)
Widzów: 550
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: potężne rzuty i awans Azotów Puławy do półfinału