Mimo, że lewoskrzydłowy Azotów nie wyszedł się w pierwszej siódemce, to na parkiecie pojawił się dosyć szybko. Już po kilku akcjach zastąpił podstawowego ostatnio gracza na swojej pozycji Adama Skrabanię. - Tak się złożyło, że Adama złapał skurcz w łydce i musiałem go podmienić - wyjaśnił . "Podmiana" wyszła całkiem udanie, bo "Guma" rzucił 7 bramek, w tym nie myląc się ani razu z linii rzutów karnych. Tak już w sportach zespołowych bywa, pech jednego zawodnika otwiera szansę innemu. 29-latek w pełni ją w niedzielę wykorzystał.
Styl w jakim puławianie wygrali z Wacker nie był jednak zbyt porywający. Nieco za dużo było przestojów, prostych start i niecelnych rzutów. Na szczęście jak pokazuje wynik, nieco mniej błędów popełnili gospodarze, co zapewniło im wygraną. Zwycięzców się nie sądzi, ale w kolejnych meczach Pucharu EHF, by myśleć o kolejnych punktach muszą zdecydowanie poprawić wspomniane elementy.
- Spodziewaliśmy się walki i tego, że jak każdy zespół z Europy, ten też będzie na bardzo wysokim poziomie. Ważna jest wygrana i punkty, które liczą się do końcowego rozrachunku w grupie - stwierdził.
Dzięki wygranej z ekipą Martina Rubina i remisie w meczu Chambery Savoie HB - Fraikin BM Granollers (30:30) puławianie zostali liderami grupy D. - Bardzo się cieszymy, ale trzeba skupiać się już na kolejnych meczach i mam nadzieję, że powtórzymy ten sukces w najbliższym pucharowym, w Hiszpanii (przeciwko Granollers) - podsumował Gumiński.
Wcześniej puławian czeka jednak dwumecz z Sandra Spa Pogonią Szczecin. Najpierw środowy w PGNiG Superlidze, a dzień później w 1/8 finału Pucharu Polski. Jak zapewnił skrzydłowy z Puław taka ilość spotkań nie jest wielkim problemem. - Mamy na tyle szeroki skład, że oba mecze pójdą nam sprawnie. Musimy też trochę ochłonąć po zwycięstwie z Wacker.
Po szczecińskiej wyprawie Azoty wyruszą w jeszcze dalszą podróż, do hiszpańskiej Katalonii, na mecz 2. kolejki EHF Cup ze wspomnianym Granollers. - Będzie to na pewno bardzo dobre spotkanie. Chcemy się w pełni skoncentrować, by myśleć tam o zdobyczy punktowej - obiecał.
Brązowym medalistom przyszło rywalizować w lubelskiej hali Globus, w roli gospodarza pucharowego debiutu w fazie grupowej. Spotkanie ze Szwajcarami przyciągnęło około 2800 kibiców. Gumiński bardzo pozytywnie ocenił atmosferę panującą na trybunach. - Byli naszym ósmym zawodnikiem i to dodawało skrzydeł. Bardzo się cieszymy, że tak liczna rzesza kibiców przybyła tutaj, żeby nas dopingować. W kolejnych meczach liczymy na jeszcze więcej. Taki doping niesamowicie nas niesie.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: hit dla Azotów. Genialny gol Iso Sluijtersa