Francuzi kroczą w turnieju finałowym mistrzostw jak burza. W rundzie eliminacyjnej nie stracili punktu i do głównej drabinki turnieju zabrali ze sobą pełną pulę. Na otwarcie spotkań decydujących o medalach Trójkolorowi pokonali Szwedów 23:17. Tylko jakiś kataklizm mógłby pozbawić zawodników trenera Didiera Dinarta pierwszego miejsca w grupie. Bohaterem szlagierowego pojedynku ze Skandynawami był fenomenalny Vincent Gerard. Golkiper Les Blues wpuścił do bramki tylko 17 rzutów, broniąc ze skutecznością 53 procent.
Ich rywale - Serbowie, są ostatnią drużyną stawki, a znaleźli się w niej dzięki jedynej wygranej w grupie A, z Islandczykami. W grupie I rundy głównej, która swoje mecze rozgrywa w Varazdinie, zdążyli już przegrać z reprezentacją Norwegii 27:32. Jeden z kluczowych graczy Darko Djukić z PGE VIVE Kielce był drugim strzelcem zespołu z Bałkanów (4 bramki), który walczy już tylko o pożegnanie się z turniejem z twarzą. Nie pomaga im w tym Nemanja Obradović, który w czterech dotychczasowych meczach zagrał raptem w sumie przez 48 minut. Jedyny dorobek rozgrywającego Orlenu Wisły Płock to... dwuminutowa kara.
Druga para rywali jedenastego dnia mistrzostw nie odbiega od siebie miejscami w tabeli, tak jak Francja i Serbia. Reprezentacja Szwecji zajmuje 4. miejsce, a Białoruś jest za ich plecami (5. pozycja). Niech jednak ta bliskość nikogo nie zwiedzie. Szwedzi rozpędzali się z każdym meczem. Falstart z Islandczykami został szybko zapomniany i reprezentacja Trzech Koron ma już na rozkładzie gospodarzy mistrzostw - Chorwatów oraz Serbów.
Szwedzi mają swoje atuty wśród rozgrywających. To głównie rzucający z wysoką skutecznością Albin Lagergren (16 trafień na 22 rzuty) oraz na kole - Jesper Nielsen (5 bramek przeciwko Chorwatom). W spotkaniach z Islandią i reprezentacją Serbii błyszczał za to szwedzki bramkarz , który w obu tych meczach uzyskał identyczną skuteczność obron (44 proc). Po drugim z nich otrzymał zresztą od organizatorów nagrodę dla MVP.
Reprezentacja Białorusi jest co prawda tylko jedną o pozycję za Szwedami, ale podobnie jak serbska drużyna, ma zerowy dorobek punktowy. Dodatkowo w dwóch ostatnich spotkaniach rundy głównej będzie sobie musiała radzić bez Siergieja Szyłowicza. Jeden z kluczowych graczy, doświadczony rozgrywający z Mieszkowa Brześć, w meczu z gospodarzami Euro został ukarany dyskwalifikacją za niesportowy faul na Luce Cindriciu. Białoruscy "młodzi-gniewni" będą więc musieli sobie radzić już tylko ze wsparciem innego z liderów, Borisa Puchowskiego.
Na razie jednak grali bardzo dobrze. 21 letni Andrej Jurynok (Mieszkow) jest najlepszym strzelcem zespołu, z imponującą skutecznością rzutową - 81 proc. Lewoskrzydłowy trafił 17 razy na 21 prób. Nie mniej bramkostrzelny, ale mniej skuteczny, jest kolejny z młodych, rozgrywający Władisław Kulesz. Inny 21-latek Artsiom Karalek depcze im po piętach. Białoruski obrotowy - od przyszłego sezonu w PGE VIVE Kielce - potwierdza, że w takiej formie będą mieli z niego mistrzowie Polski wielką pociechę.
ME 2018, I grupa:
Serbia - Francja , godz. 18:15
Szwecja - Białoruś, godz. 20:30
ZOBACZ WIDEO: Dawid Celt o cierpieniu Agnieszki Radwańskiej. "Każdy organizm ma swój kres"