Strata każdego punktu może kosztować półfinał. Nie ma w tym stwierdzeniu ani krzty przesady. O awansie do strefy medalowej już niejednokrotnie decydowały przecież nawet pojedyncze bramki. W ostatecznym rozrachunku rozstrzygające mogą okazać się sekundy gry - nieudany atak, niewykorzystany rzut karny, błyskawicznie wyprowadzona kontra albo skuteczna obrona.
W grze pozostało dwanaście drużyn. Zawodnicy niektórych z nich do ostatnich chwil drżeli o to, czy znajdą się w tym gronie. Serbowie, chociaż wygrali w trzeciej kolejce z Islandczykami, musieli czekać na rezultat starcia Chorwatów ze Szwedami. - Co mogę powiedzieć? Modlimy się do Boga o remis lub zwycięstwo Szwedów - mówił zdenerwowany Bogdan Radivojević.
Modlitwy i zaciskanie kciuków pomogły. Szczypiorniści "Trzech Koron" sensacyjnie wygrali z Chorwatami. Już samo zwycięstwo było sporą niespodzianką, ale prawdziwym zaskoczeniem był styl, w jakim pokonali ekipę z Bałkanów. Gospodarze turnieju byli kompletnie bezradni - nie radzili sobie w ataku, ich szyki obronne były zupełnie rozsypane. Porażka była bolesna - zamiast kompletu punktów, podopieczni Lino Cervara do następnej rundy zabrali tylko dwa oczka. Niespodziewanie to Szwedzi przewodzą więc grupie I, wyprzedzając nawet Francuzów, od których mają lepszy o jedną bramkę bilans.
Od tego momentu liczą się już jedynie zwycięstwa. Fazę zasadniczą rozpoczną Serbowie i Norwegowie. Gracze Jovicy Cvetkovicia z zerowym dorobkiem zajmują ostatnie miejsce w grupie. Skandynawowie mają na swoim koncie dwa oczka i plasują się na czwartej pozycji. To nie jest jednak lokata, która ich satysfakcjonuje. Bjarte Myrhol i spółka przyjechali do Chorwacji, aby poprawić wynik sprzed dwóch lat (4. miejsce) i kolejny rok z rzędu stanąć na mistrzowskim podium (na ostatnim czempionacie globu zdobyli srebrne medale).
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Tomasz Wiśniewski to za mało. Azoty rozstrzelały Stal
- Naszym celem jest zaprezentowanie się dobrze w kolejnej rundzie i miejmy nadzieję, że będziemy mieli dzięki temu szansę na spotkanie Francji w finale i doprowadzenie do słodkiej zemsty - stwierdził norweski rozgrywający, Harald Reinkind, nawiązując do zeszłorocznego finału mistrzostw świata. Powtórkę z rozgrywki mogą umożliwić Skandynawom jedynie zwycięstwa. Przegrana z Serbami nawet nie wchodzi w rachubę.
W podobnej sytuacji są Chorwaci. Oni też nie mogą sobie pozwolić na stratę żadnych punktów. Tylko zdobycie kompletu oczek może sprawić, że w w zapomnienie pójdzie ich porażka ze Szwedami. Na początek fazy zasadniczej gospodarze zmierzą się z Białorusinami. Dotychczas te ekipy mierzyły się jedenaście razy. Dziewięciokrotnie starcie rozstrzygało się na korzyść szczypiornistów z Bałkanów, dwukrotnie natomiast padł remis. Nasi wschodni sąsiedzi z pewnością zrobią wszystko, by zapisać na swoim koncie pierwsze zwycięstwo.
ME 2018, faza zasadnicza:
Serbia - Norwegia, godz. 18:15
Chorwacja - Białoruś, godz. 20:30
Tabela grupy I
Rany kto piszę takie bzdury, w jednym zdaniu 2 błędy. Białoruś "nasz zachodni sąsiad" po mec Czytaj całość