Po pierwszych spotkaniach grupy C w obu ekipach panowały zgoła odmienne nastroje. Po Czarnogórcach przejechał walec w postaci reprezentacji Niemiec (19:32). Bez swojego lidera Vuko Borozana są jak dzieci we mgle. Macedończycy wyrwali za to z reprezentacją Słowenii, trzecią drużyną świata, pokonując sąsiadów zza bałkańskiej miedzy 25:24. Druga wygrana podopiecznych hiszpańskiego trenera Raula Gonzaleza dałaby im awans do kolejnej rundy chorwackiego Euro.
Na początku derbowego meczu bałkańskich drużyn widać było, że takie pojedynki rządzą się swoimi prawami. Co prawda reprezentanci Macedonii zaczęli swobodnie i z pewnością siebie, to rywale z każdą minutą dochodzili do głosu. Zawodnikom Dragana Djukicia zdobywanie bramek przychodziło coraz łatwiej. Po 10. minutach prowadzili 6:4, rzucając cztery bramki z rzędu, bez strat własnych. Obrona Macedończyków była mało mało skuteczna, niemal 90 procent rzutów wpadało do ich bramki.
Postawa obu zespołów była jednak w tym meczu sinusoidą, bo po kwadransie gry gracze Gonzaleza zaczęli odrabiać stratę. Początkiem była kapitalna wrzutka Kiryła Łazarowa nad pole bramkowe do "wieżowca" Filipa Taleskiego. Trafienie godne akcji meczu. W 21 min. Nikola Markoski przywrócił swojej drużynie prowadzenie (12:11). Wynik dla Czarnogóry trzymał głównie bezbłędny w ataku Stefan Cavor. Przeciwko Niemcom nawet nie próbował rzucać. Za to supersnajper Łazarow nie błyszczał.
W ciągu ostatnich 180 sekund pierwszej połowy dwaj Macedończycy odpoczywali kolejno na ławce kar. Dzięki temu do przerwy nieznacznie prowadzili gracze z młodego kraju na mapie Europy. Ich bramkarz Rade Mijatović raz skutecznie wykorzystał brak swojego vis-a-vis w bramce przeciwników, rzucając gola przez całe boisko.
ZOBACZ WIDEO Co się stało z Vive Kielce? "Ten zespół miał grać fantastycznie"
Po przerwie zawodnicy Djukicia wciąż byli na fali. Przetrwali bez strat między innymi krótki okres gry w podwójnym osłabieniu. Nebojsa Simić bronił wtedy bardzo skutecznie, a i sami Macedończycy pogubili się wyprowadzając chaotyczne kontry. Po chwili znów zadziałał "efekt kalejdoskopu". Teraz to Czarnogórcy rozregulowali swoje celowniki, szybko tracąc dwubramkowe prowadzenie i przegrywali niepostrzeżenie 19:21 (43. minuta).
Kary dwuminutowe słały się gęsto. W rosnącej temperaturze bałkańskiego kotła wciąż lepiej radzili sobie zawodnicy z kraju ze stolicą w Skopje. I to coraz lepiej. 10 minut przed końcem gry, byli z wynikiem na plus cztery. Awans do głównej fazy mistrzostw był coraz bliżej. Obrót kalejdoskopu i po kolejnych 300 sekundach gracze z Czarnogóry mieli szansę na remis (26:27). Głupio stracili jednak piłkę, następnie czerwona kartka dla Vuka Lazovicia i o pierwszej wygranej w historii mistrzostw Europy można było zapomnieć. Macedończycy zostali liderami grupy C.
ME 2018, grupa C:
Czarnogóra - Macedonia 28:29 (16:15)
Czarnogóra: Mijatović 1, Simić - Cavor 6, Lazović, Pejović, Marković, M. Vujović 3, Radojević, S. Vujović 5, Sevaljević 3 (3/3), Bozović 3, Lasica 1, Andjelić 2, Grbović 4, Lipovina
Karne: 3/3
Kary: 14 min. (Pejović - 4 min., Cavor, Marković, Bozović, Grbović i Lipovina - po 2 min.)
Czerwona kartka: Vuk Lazović w 59 minucie za faul
Macedonia: Ristowski, Mitrewski - Manaskow 4 (1/1), K. Łazarow 4 (2/3), Georgiewski 1, F. Łazarow 3, Mirkulowski 4, Stoiłow 1, Pribak 1, Taleski 3, Jonowski, Kuzmanowski 5, Markoski 1, Peszewski 2
Karne: 3/4
Kary: 16 min. (Manaskow, Taleski i Jonowski po - 4 min., Markoski i F. Łazarow - po 2 min.)
Sędziowie: Duarte Santos oraz Ricardo Fonseca (obaj Portugalia)