PGNiG Superliga: wesoły mecz w Gdyni. "Ten rywal był do pokonania"

Materiały prasowe / KPR GWARDIA OPOLE / Mateusz Jankowski
Materiały prasowe / KPR GWARDIA OPOLE / Mateusz Jankowski

Spójnia Gdynia przegrała we wtorek z Gwardią Opole 30:37. W meczu królowała gra w ataku i gdynianie żałowali, że po raz kolejny nie popisali się w decydującym kwadransie gry.

Spójnia Gdynia przez długi czas walczyli z bardziej ogranym w PGNiG Superlidze rywalem jak równy z równym. - Na pewno Gwardia nie była poza naszym zasięgiem. Mamy duży problem i młodzi chłopcy muszą przejść szybką lekcję przystosowania się i wydoroślenia w PGNiG Superlidze. Na razie większość chłopaków uczy się gry na takim poziomie i to może być naszą bolączką. Najgorsze jest to, że walczymy, ale potem coś pęka i od 45 minuty nie mamy zbyt wiele do powiedzenia. Potem to siedzi w głowach zawodników, którzy bardzo dobrze trenują, a gdy przychodzi weryfikacja umiejętności, ciągle odbiegamy - powiedział Marcin Markuszewski, trener Spójni.

- Ten rywal był do pokonania. Do 50. minuty trzymaliśmy się na remisie, jednak dalej płacimy frycowe. Ostatnich 10 minut było już na minus dla nas i przegraliśmy siedmioma bramkami. Jak jednak traci się u siebie 37 bramek, to nie ma o czym mówić. Gwardia wygrała zasłużenie. Nie ciągnęliśmy kontry, brakowało też najprostszego ataku do bramki. Nadal szwankuje u nas współpraca ze skrzydłami i musimy nad tym pracować przed kolejnym meczem - dodał zawodnik gdynian, Borys Brukwicki.

Opolanie wygrali z kompletem punktów, choć nie było łatwo. - Bardziej jestem zadowolony ze zwycięstwa. Ten mecz nie układał się od samego początku po naszej myśli, dopiero po 45 minucie spotkanie zaczęło się układać. W I połowie straciliśmy dużo, aż 18 bramek i nie pamiętam kiedy tak było ostatnio. W samej końcówce, gdy wyszliśmy na 4 bramki prowadzenia, Marcin Markuszewski zdecydował się zdjąć bramkarza i tylko gra w siedmiu nas zaskoczyła. Oni znają nas, my ich i kto ma lepszy dzień i lepiej zrealizuje założenia taktyczne, ten wygrywa - stwierdził Rafał Kuptel, szkoleniowiec opolskiej drużyny.

Oba zespoły przed dalszą fazą rozgrywek muszą powalczyć nad defensywą. - Moim zdaniem pokazaliśmy bardzo wesoły handball. Było mnóstwo rzuconych bramek, mniej gry w obronie, ale tak też się czasami zdarza. To początek maratonu, który czeka nas w najbliższych dniach. Duże brawa dla mojego zespołu, bo I połowa nie szła, ale potrafiliśmy się utrzymać. Fajne zmiany dała młodzież i oby tak pomagała w każdym meczu. Gdynia to trudny teren, beniaminek zdobywa doświadczenia i może wygrać, a my musimy. Cieszę się, że to się udało - przekazał szczypiornista Gwardii, Mateusz Jankowski.

ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: Zawsze staramy się pomóc każdemu nowemu zawodnikowi

Komentarze (1)
avatar
chejter
8.11.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tak gra rywal KPR Gwardia Opole w kolejnej rundzie Pucharu EHF - ostatni mecz ligowy...