Karolina Kudłacz: Gra się dopiero teraz zaczyna

W sezonie 2007/2008 Challenge Cup zdobył VfL Oldenburg w którego składzie grała Dagmara Kowalska a na którego ławce trenerskiej zasiadał Leszek Krowicki. Teraz w ich ślady może pójść Karolina Kudłacz ze swoją drużyną, HC Lipsk. Pomimo historycznego awansu Polka tonuje nastroje.- Tak naprawdę nie mamy jeszcze nic - powiedziała po meczu specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl.

Zespół Polki wygrał pierwsze spotkanie rozegrane w Lipsku aż 25:15. Na rewanż do Rosji udał się jednak bardzo zmobilizowany. Zawodniczki HC Lipsk zdawały sobie sprawę, że mecz może być bardzo ciężki.- Sprawa meczu w Rosji nie była łatwa. Wiadomo jak gra się tam mecze rewanżowe, a fakt, iż drużyna Dinama to Lider Ligii Rosyjskiej, mimo 10-bramkowej przewagi, wzbudzał nasz respekt - powiedziała Karolina Kudłacz.- Poza tym w sezonie przydarzyły nam się małe wpadki w lidze w związku z tym, że chciałyśmy czasem za szybko i ponosiła nas młodzieńcza fantazja co nie kończyło się dobrze - dodała.

Drużyna z Niemiec zagrała jednak bardzo dobrze, nie pozwalając przeciwniczkom na wiele. Cieszy bardzo mądra i rozważna postawa w meczu rewanżowym, gdzie rozgrywałyśmy bardzo długie i konsekwentne ataki pozycyjne, nie grając praktycznie żadnej kontry a skupiając się przede wszystkim na grze obronnej. To przyniosło skutek. Rosja próbowała coś zmienić, zaskoczyć nas, ale my skrupulatnie wykorzystywałyśmy inne nasze mocne strony, na co nie było miejsca w pierwszym meczu - stwierdziła z zadowoleniem.

Spotkanie rewanżowe zostało przez drużynę z Lipska przegrane tylko czterema bramkami (20:24 - przyp. red.) jednak nie miało to żadnego wpływu na ich awans do finału Pucharu EHF.- Mecz w Rosji mogłyśmy spokojnie wygrać, jednak trener czas gry porozdzielał w II połowie na wszystkie zawodniczki i to spowodowało, że Dinamo wyszło w ostatnich minutach na kilku bramkowa przewagę. Nie miało to żadnego znaczenia i nie osłabiło naszej radości z historycznego awansu do finału Pucharu EHF - podsumowała zawodniczka zawody.

Karolina Kudłacz uważa, że w tej chwili, pomimo tego historycznego sukcesu, nie ma jeszcze powodów do świętowania. - Tak naprawdę nie mamy jeszcze nic. Gra się dopiero teraz zaczyna. Radość z wygranego mecz oczywiście jest, ale do świętowania musimy jeszcze poczekać. Zobaczymy do kiedy - zastanawiała się zawodniczka.

Finałowym rywalem HC Lipsk będzie S.D. Itxako z Hiszpanii. Reprezentantka Polski zna rywalki bardzo dobrze.- Spotkałyśmy się z zespołem Hiszpańskim juz w fazie grupowej Ligi Mistrzyń (w II fazie eliminacji - dod. red.) i wtedy to my byłyśmy górą (zespół z Niemiec wygrał 28:24 - dod. red.), co jednak o niczym nie świadczy - stwierdziła.- Mamy teraz bardzo ważne spotkania w lidze, ale w podświadomości na pewno w głowie rozgrywamy te mecze - zakończyła Polka.

Komentarze (0)