Zabrzanie spisują się jak do tej pory rewelacyjnie. Najwięksi optymiści nie przypuszczali, że po dwóch przeciętnych sezonach Górnicy staną się równorzędnymi rywalami dla czołówki. Trener Rastislav Trtik nie dokonał rewolucji, tchnął w zespół nowego ducha, wprowadził ryzykowane, ale jak się okazało bardzo skuteczne ustawienie w obronie. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Zwycięstwa nad MMTS-em Kwidzyn i Azotami Puławy uchyliły furtkę do ligowego półfinału.
Tylko raz w siedmiu kolejkach Górnik znalazł pogromcę (PGE VIVE Kielce) i z automatu drużyna czeskiego szkoleniowca stała się zdecydowanym faworytem większości spotkań. Nie inaczej będzie w rywalizacji z MKS-em Kalisz.
Przed beniaminkiem ostrzega jednak Maciej Tokaj. Rozgrywający jeszcze niedawno stawał naprzeciwko kaliszan w I lidze. - Już wtedy był to bardzo dobry zespół, a teraz po awansie i kilku wzmocnieniach naprawdę robi wrażenie. Bo Zbyszek Kwiatkowski czy Kirył Kniazeu to bardzo dobrzy zawodnicy, którzy mają świetne warunki - ocenia Tokaj.
Szczypiornistów MKS-u dobrze pamięta też Łukasz Gogola. W zeszłym sezonie - w barwach Olimpii MEDEX Piekary Śląskie - toczył z nimi zacięte boje. - To drużyna, która gra solidnie i z charakterem. Dobrze prezentują się w obronie. Będziemy musieli bardzo mocno się nagłowić, żeby zdobyć te punkty. Mam nadzieję, że powtórzymy mecz z Azotami i wyjdziemy ze starcia zwycięsko - zapowiedział rozgrywający.
Na obronę zwrócił także uwagę Tokaj. Zdaniem 23-latka, twarda postawa w defensywie może dać Górnikowi kolejne punkty. - Musimy zagrać na 110 proc. w obronie, bo to jest nasza siła. Dzięki temu wyprowadzamy kontrataki. Zdajemy sobie sprawę z silnych stron MKS-u, ale jak zawsze powtarzam: jeśli zagramy na swoim poziomie i wypełnimy założenia taktyczne, jesteśmy w stanie wygrać - twierdzi wychowanek płockiej Wisły.
ZOBACZ WIDEO: Polka zachwyciła miliony internautów. Dziś jest bohaterką filmu "Out of Frame"