KS Azoty Puławy mają w kadrze bardziej renomowane nazwiska, a do końca męczyli się w starciu z Wybrzeżem Gdańsk. - Wiedzieliśmy że będzie nam w Gdańsku ciężko. Ubiegły sezon pokazał, że męczyliśmy się u Wybrzeża w domu i ostatnie spotkanie również to pokazało. Mamy ośmiu nowych zawodników i potrzeba czasu, by było zrozumienie na boisku. Jak to poukładamy ze spokojem to i nasza gra będzie wyglądała inaczej - ocenił Krzysztof Łyżwa.
W wygranej puławianom mocno pomogła dłuższa ławka. - Zgadza się, mamy szesnastu równorzędnych zawodników i trener może robić rotacje. Kto wejdzie na boisko, daje z siebie maksa. Dzięki dłuższej ławce mieliśmy bardziej rozłożone siły - zauważył rozgrywający.
Gdańszczanie imponowali ambicją i docenili to ich rywale. - Każdy z gdańszczan dawał z siebie serce na boisku mimo krótkiej ławki. Chwała im za to, że do 60 minuty walczyli jak lwy. My w pewnym momencie graliśmy w czterech i rywale dorzucili kilka bramek. Dobrze że my trafiliśmy w ciężkich momentach. To nas uratowało i fajnie że wygraliśmy ten trudny mecz - odetchnął z ulgą Łyżwa.
Krzysztof Łyżwa okazał się bohaterem ostatniej akcji, która od początku nie wyglądała tak, jak powinna. - Akcja miała wyglądać zupełnie inaczej, ale Nikoli Prce uciekła piłka. Dobrze, że później mnie spostrzegł. Wiedziałem że nie mam czasu i oddałem rzut. Fajnie że to weszło, ale to kolejne szczęśliwe zwycięstwo i musimy mocno pracować - podkreślił szczypiornista.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga. Tak się zdobywa uznanie! Efektowne "wrzutki" Wybrzeża Gdańsk (WIDEO)