NMC Górnik - Sandra Spa Pogoń. Zabrzanie z Pucharem PGNiG Superligi

Materiały prasowe / KRZYSZTOF KUROŃ / NMC GÓRNIK ZABRZE
Materiały prasowe / KRZYSZTOF KUROŃ / NMC GÓRNIK ZABRZE

Dominacja NMC Górnika Zabrze w finale Pucharu PGNiG Superligi. Drużyna ze Śląska pokonała Sandrę Spa Pogoń Szczecin 34:25. Spotkanie nie zachwyciło poziomem. Szczególnie wśród przegranych nie zabrakło niewymuszonych błędów.

W tym artykule dowiesz się o:

Gracze Górnika i Pogoni pożegnali się z sezonem występem w finale Pucharu Superligi. Nie ma co ukrywać, rozgrywek pocieszenia, zwłaszcza dla zabrzan. Drużyna ze Śląska celowała w najlepszą czwórkę, ale zawiodła w rundzie zasadniczej i w ćwierćfinale trafiła pod topór, czytaj mierzyła się z Vive Tauronem Kielce.

Powodów do wybrzydzania nie mieli za to zawodnicy Pogoni. Szczecinianie, przez większość sezonu zdziesiątkowani przez kontuzje, pod koniec rozgrywek zaczęli wygrywać jak na zawołanie. W Zabrzu bardziej przypominali jednak zespół z wyraźnie przegranego spotkania z Zagłębiem Lubin.

Fatalna skuteczność. To główny grzech zawodników Rafała Białego. Szczecinianie nie pozwalali nudzić się Sebastianowi Kickiemu, ale większość rzutów była w zasięgu golkipera Górnika bądź mijała światło bramki. Na potęgę mylił się żegnający się z Pogonią Michal Bruna. Czech potrzebował mnóstwo prób, by zakończyć połowę z trzema trafieniami.

Biorąc pod uwagę nie najlepszy początek szczecinian, zaskakująco długo wynik oscylował wokół remisu. Duża w tym zasługa Edina Tatara. Stróż szczecińskiej bramki bywał jednak bezradny przy szybkich akcjach Bartłomieja Tomczaka i Michała Adamuszka. Łupy kolekcjonował Marek Daćko - obrotowy już w pierwszej połowie przekroczył magiczną barierę 200 bramek w tym sezonie.

ZOBACZ WIDEO: Mariusz Pudzianowski: Poczułem ból i niemoc. To ohydne, okrutne i nie do opisania

W końcu także gospodarze zaczęli się mylić i przed przerwą niemal w całości roztrwonili cztery bramki przewagi (12:11). I to był właściwie ostatni dobry moment drużyny z Pomorza w tym meczu. Wkrótce wróciły stare grzechy. Podania nie znajdowały adresata, kilka razy pojedynki ze szczecinianami wygrywali Mateusz Kornecki i Martin Galia. Za sprawą m.in. Iso Sluijtersa, Górnik w 43 minucie miał trofeum na wyciągnięcie ręki (22:17).

Gospodarze nie popadli w samozachwyt i do końcowej syreny kontrolowali przebieg potyczki. Sluijters i Aleksandr Tatarincew dokładali kolejne trafienia do wspólnego worka, czujna zabrzańska obrona wymuszała straty, choć trzeba przyznać, że Pogoń nie uniknęła też kilku prostych pomyłek. Dominację Górnika przypieczętowały jeszcze udane interwencje Korneckiego.

Trener Ryszard Skutnik przy wysokim prowadzeniu posłał na parkiet niemal wszystkich zmienników. Z publicznością w Zabrzu pożegnał się Maciej Ścigaj, swoje minuty na kole dostał nominalny skrzydłowy Adrian Niedośpiał, którego przyszłość w klubie nie jest jeszcze znana. Rezerwowi powiększyli przewagę i gospodarze, z odchodzącym po sezonie trenerem Skutnikiem, zostali pierwszymi zwycięzcami Pucharu Superligi.

Puchar PGNiG Superligi (finał):

NMC Górnik Zabrze - Sandra Spa Pogoń Szczecin 34:25 (12:11)

NMC Górnik: Kicki, Galia, Kornecki - Adamuszek 3, Buszkow 6, Daćko 8/1, Gliński, Niedośpiał 1, Ścigaj, Sluijters 6, Tatarincew 4, Tokaj 1, Tomczak 4
Karne: 1/2
Kary: 8 min. (Tokaj, Adamuszek, Daćko, Niedośpiał - po 2 min)

Sandra Spa Pogoń: Tatar, Matkowski - Bosy 5, Bruna 5, Fedeńczak 1, Grzegorek, Kniazeu 1, Konitz 4, Wąsowski, Krysiak, Radosz 2, Zaremba 1, Zydroń 5/2
Karne: 2/5
Kary: 12 min. (Kniazeu - 4 min., Bruna, Fedeńczak, Wąsowski, Zydroń - po 2 min.)

Sędziowie: Korneliusz Habierski, Grzegorz Skrobak

Źródło artykułu: