Liga Mistrzów. Pogromcy Vive wyeliminowani, Telekom Veszprem ostatnim uczestnikiem Final Four

Materiały prasowe / Stéphane Pillaud / Sportissimo / LNH / Na zdjęciu Mathieu Grebille
Materiały prasowe / Stéphane Pillaud / Sportissimo / LNH / Na zdjęciu Mathieu Grebille

Tylko przed trzydzieści minut kibice Montpellier HB mogli mieć nadzieje, że ich zespół odrobi straty i awansuje do najlepszej czwórki Ligi Mistrzów. W drugiej połowie to Telekom Veszprem kontrolował mecz i ostatecznie zwyciężył 30:25.

Dla Telekomu Veszprem to miał być rewanż na Vive Tauronie Kielce za zeszłoroczny finał rozgrywek. Nie był, bo dość niespodziewanie po dwóch fantastycznych spotkaniach w wykonaniu Montpellier HB, to Francuzi awansowali do najlepszej ósemki i to oni mierzyli się z podopiecznymi Xaviera Sabate w ćwierćfinale. Do dwóch doskonałych meczów przeciwko mistrzom Polski francuska ekipa dopisała świetne starcie w pierwszym spotkaniu z Veszprem i było wiadomo, że przed własną publicznością będą w stanie na równorzędnym poziomie walczyć o przepustkę do Final Four w Kolonii.

We francuskich halach niczym niezwykłym jest przygrywanie do rytmu przez całe orkiestry. Tak też było w Palais des sports Rene Bougnol w Montpellier. Do atmosfery panującej na trybunach od pierwszych minut pojedynku dostosowali się gospodarze, którzy rozgrywali prawdziwy handballowy koncert.

Francuzi błyskawicznie rzucili się do ataku i bardzo szybko wyszli na prowadzenie. Gospodarzom na początku spotkania udało się zneutralizować drugą linię Węgrów - źle spotkanie zaczęły strzelby - Laszlo Nagy, Momir Ilić i Aron Palmarsson. Na zespół z Montpellier jedyną receptę miał Dragan Gajić, który przed sezonem zmienił francuski klimat na życie nad Balatonem. Wiedza o kolegach z byłej drużyny mu się przydała - po kilku minutach miał na swoim koncie cztery bramki na cztery rzuty i był najjaśniejszym punktem w szeregach gości.

Szczypiorniści z Montpellier nic sobie jednak z tego nie robili - cuda wyprawiał Valentin Porte, niezawodny na kole był Ludovic Fabregas, a swoje dorzucał Jure Dolenec. To pozwoliło gospodarzom na wyjście na czterobramkowe prowadzenie i przejęcie kontroli nad przebiegiem spotkania. Zdenerwowany grą swojej drużyny usiłował interweniować Sabate, ale nawet idealnie omówione akcje Węgrom nie wychodziły, bo na straży stał Vincent Gerard. Po trzydziesty minutach gry Francuzi prowadzili 15:11.

ZOBACZ WIDEO Ciężki nokaut na gali Kickboxing Talents!

Zdecydowanie mocniej w obronie wyszli na drugą połowę gracze z Veszprem. I to się opłaciło. W grę Francuzów wkradało się coraz więcej fałszywych nut. Węgrom wystarczyło niewiele ponad pięć minut, by zmniejszyć przewagę rywali tylko do jednego trafienia. Zaledwie sześćdziesiąt sekund później goście doprowadzili do remisu po 17 i Montpellier HB wróciło do punktu wyjścia.

Oba zespoły poszły na wymianę ciosów - każde kolejne trafienie było coraz ładniejsze, ale nie o styl chodziło. Gra systemem bramka za bramkę bardzo pasowała szczypiornistom Telekomu, którzy z każdą minutą coraz bardziej przybliżali się do czwartego z rzędu awansu do Final Four. Końcówka należała już jednak zupełnie do Węgrów - ostatecznie wygrali 30:25.

Liga Mistrzów, ćwierćfinał, 2. mecz:

Montpellier HB - Telekom Veszprem 25:30 (15:11)

Najwięcej bramek: Montpellier - Jure Dolenec 9, Ludovic Fabregas 4, Valentin Porte - 4; Telekom - Aron Palmarsson 7,  Dragan Gajić - 5, Andreas Nilssson - 4, Laszlo Nagy - 4.

Źródło artykułu: