Klęska. Inaczej nie da się określić wysokiej porażki mistrzów Niemiec w półfinale krajowego pucharu. Po raz kolejny potwierdziło się, że Rhein-Neckar Loewen to bardzo chimeryczny zespół, który szczególnie w tym sezonie nie potrafi utrzymać równej formy przez cały mecz. Tak też stało się w rywalizacji z Flensburgiem.
Początkowo bardzo słaba dyspozycja bramkarzy nie przeszkadzała Lwom, by nawiązać walkę z liderem Bundesligi. Kim Ekdahl Du Rietz, Hendrik Pekeler i Alexander Petersson zapewnili kontakt z Wikingami. Tylko do 40 minuty.
Potem na parkiecie istniał tylko Flensburg. Każda kolejna interwencja Kevina Moellera odbierała Lwom ochotę do gry. Najpierw Duńczyk wziął na tapetę rozgrywających. Du Rietz i Andy Schmid rzucali mocno, ale niemal zawsze tam, gdzie stał Moeller. Z czasem golkiper rozpracował też skrzydłowych. A jego koledzy tylko biegali do kontr i powiększali prowadzenie.
Cichym bohaterem Flensburga został Tobias Karlsson. Szwed budował na środku obrony mur, od którego odbijali się obrotowi i rozgrywający Rhein-Neckar. Dogrania nie dochodziły do celu, doświadczony defensor odczytywał też zamiary rywali i blokował ich rzuty. Przez 20 minut Lwy z Mannheim trafiły tylko trzy razy!
Z taką skutecznością nie mogło być mowy o sukcesie. Wikingom nie pozostało nic innego, jak dobić rywali. Spośród graczy z Flensburga (oprócz Moellera) mógł podobać się Rasmus Lauge Schmidt. To już kolejny znakomity mecz Duńczyka. W końcówce sezonu środkowy rozgrywający wraca do formy sprzed roku, kiedy nie miał sobie równych w Bundeslidze.
W finale Pucharu Niemiec na Flensburg czeka THW Kiel, które pokonało SC DHfK Lipsk 35:32.
Puchar Niemiec (II półfinał):
Rhein-Neckar Loewen - SG Flensburg-Handewitt 23:33 (16:18)
Najwięcej bramek: dla RNL - Alexander Petersson, Kim Ekdahl Du Rietz 5, Hendrik Pekeler 3; dla Flensburga - Rasmus Lauge Schmidt 8, Anders Eggert 5, Henrik Toft Hansen, Petar Djordjić, Lasse Svan - po 4
ZOBACZ WIDEO Himalaista Adam Bielecki marzy o zimowym wejściu na K2. "To wielkie wyzwanie"