Takiego przebiegu środowego meczu nie spodziewał się nikt. Gospodarze od początku spotkania toczyli z wicemistrzami Polski wyrównany bój. W pierwszej połowie Piotrkowianin prowadził nawet 13:9, prawdziwy scenariusz science-fiction obie drużyny zaczęły jednak pisać dopiero po przerwie. I kiedy osiem minut przed końcem spotkania Marcin Tórz doprowadził do wyniku 25:19 stało się jasne, że sensacja jest na wyciągnięcie ręki.
- Później dał o sobie znać brak doświadczenia i rywale zaczęli odrabiać straty. Na szczęście obroniliśmy przewagę. Wygraliśmy zasłużenie, bo chyba po prostu byliśmy zespołem lepszym - przyznaje trener Markuszewski w rozmowie z WP SportoweFakty.
Piotrkowianin zwyciężył w lidze po raz pierwszy od trzech miesięcy. Wcześniej szczęście kilka razy było blisko, z Zagłębiem Lubin (27:28) i Chrobrym Głogów (33:34) do zdobyczy punktowej brakowało gola. - Człowiek może być podłamany, kiedy zespół dobrze pracuje, a zwycięstw nie ma - przyznaje doświadczony szkoleniowiec. - Teraz ponownie zagraliśmy dobre zawody, ale popełniliśmy mniej błędów niż w poprzednich meczach. Byliśmy jeszcze bardziej zdeterminowani i skoncentrowani. To dało efekt.
Markuszewski podkreśla, że dzięki wygranej nad Orlen Wisłą jego podopieczni w lidze po prostu odrobili straty. - Zakładaliśmy, że zdobędziemy te punkty wcześniej - mówi. - Jestem pewien, że to pchnie moich chłopaków. I uwierzą, że idziemy dobrą drogą; dzięki temu będziemy robili kolejne kroki do przodu.
ZOBACZ WIDEO Tego nie uczą na kursach prawa jazdy. Zobacz, jak sobie radzić w kryzysowych sytuacjach na drodze
Hucznego świętowania po środowym meczu w Piotrkowie Trybunalskim nie będzie. - Tak, to była sensacja. Pokonaliśmy drużynę, która jest w czołówce Europy. To ogromny sukces tego zespołu, tych chłopaków. Dzień po meczu mamy już jednak trening, a w kolejną środę czeka nas spotkanie z Meble Wójcikiem Elbląg. Pokonanie Wisły nie oznacza, że w kolejnych spotkaniach będziemy faworytem - podkreśla trener.
W meczu z wicemistrzami Polski Piotrkowianin - za sprawą akcji "Różowa Wstążka" - zagrał w różowych strojach. - Okazało się, że to kolor szczęśliwy. Może teraz weźmiemy go sobie na stałe - mówi ze śmiechem Markuszewski. Po chwili dodaje jednak: - Ja nie jestem człowiekiem przesądnym. Wierzę po prostu w ciężką pracę.
Piotrkowianin po środowym meczu zajmuje w tabeli grupy pomarańczowej szóste miejsce i traci dwa punkty do piątej SPR Stali Mielec.
co to jest "scenariusz scene-fiction", panie redaktorze?