Dla podopiecznych Ryszarda Skutnika stawką sobotniego spotkania był awans do fazy play-off mistrzostw Polski. Gospodarze, w przypadku wygranej, mieliby w tabeli aż pięć punktów przewagi nad Gwardzistami. Opolanie byli jednak górą i to oni są dziś na podium grupy pomarańczowej. - To był dla nas "mecz sezonu", bo wygrana dawałaby nam naprawdę dużo. Niestety, nie udźwignęliśmy tego - mówi skrzydłowy Bartłomiej Tomczak.
Zabrzanie zawiedli zarówno w ataku, jak i w defensywie. - Szwankowały obrona oraz skuteczność. Graliśmy nie to, co sobie założyliśmy. W drugiej połowie fragmentami byliśmy zupełnie pogubieni - przyznaje Tokaj. I wyjaśnia: - Wydaje mi się, że za szybko odpuściliśmy. Później próbowaliśmy jeszcze ostatnią szarżą to nadrobić, ale Gwardia była rozpędzona. Jest nam niezmiernie przykro, powinniśmy te punkty zostawić w domu.
Tomczak wylicza, że jego zespół w sobotę zmarnował około dwudziestu sytuacji. Mankamentów było więcej. - Od obrony, gdzie graliśmy bardzo delikatnie, po szybki atak, z którego mogliśmy pociągnąć więcej piłek - wymienia.
A w pewnym momencie wydawało się już, że zabrzanie mają rywali w garści, bo czerwoną kartkę dostał Adam Malcher. Damian Zając dał jednak doświadczonemu koledze dobrą zmianę. - Kiedy Adaś Malcher zszedł myśleliśmy, że mamy już ten mecz wygrany. Tak jednak nie było. Młody bramkarz wszedł i obronił pięć czy sześć piłek w ostatnich piętnastu minutach meczu - mówi Tomczak.
Jego zespół sześć kolejek przed końcem fazy zasadniczej jest w tabeli czwarty i traci do opolan punkt. W najbliższej kolejce Górnik zagra na wyjeździe z Vive Tauronem Kielce. Początek wtorkowego meczu o godzinie 18:30; transmisja w Canal+Sport2.
ZOBACZ WIDEO Dublet Carlosa Bacci - zobacz skrót mecz AC Milan - Chievo Werona [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]