W sobotę Wybrzeże Gdańsk rozgromiło MKS Kalisz 35:20 i awansowało do kolejnej rundy Pucharu Polski. - W drugiej połowie graliśmy dużo lepiej w obronie i dało to efekt zbudowanej przewagi bramkowej. Przed nami dużo pracy. Straciliśmy za dużo bramek na drugie tempo. Puchar Polski to dla nas fajne granie. Możemy sprawdzić się z różnymi rywalami i to dobre przetarcie przed ligą. W drugiej rundzie każde zwycięstwo będzie nas cieszyło - powiedział Damian Wleklak, trener gdańskiego klubu.
Gdańszczanie mają problemy kadrowe. W sobotę na boisko nie wyszedł żaden nominalny lewoskrzydłowy. - Przez to nie możemy sobie pozwolić na agresywną grę. Każdy rozpędzony zawodnik mający ponad 2 metry może nas łatwo przerzucić. Robimy wszystko, by walczyć jak najbardziej. W ataku wygląda to nieźle, bo zdobyliśmy aż 35 bramek. Na pierwszym turnieju przedsezonowym przegraliśmy z MKS-em - przypomniał.
W meczach przygotowawczych z zespołem grał m.in. użyczony do GKS Żukowo Michał Orzechowski. Czy jest pomysł, by na stałe przeniósł się do Wybrzeża? - Nie chcieliśmy w meczu pucharowym ryzykować występem Damiana Kostrzewy, który jest już prawie gotowy do gry, ale chcemy go wyleczyć do końca. Na początku przyszłego tygodnia operację będzie miał natomiast Paweł Salacz, którego przez kontuzję więzadeł czeka pół roku przerwy - wymienił trener.
Wybrzeże szuka więc wzmocnień. Pierwsze jest już niemal pewne. - Najprawdopodobniej w poniedziałek będziemy mieli starego-nowego zawodnika. Jesteśmy już po rozmowach. Potrzebujemy jeszcze wysokich chłopaków, których w kadrze nie mamy. Jeśli chodzi o tych, którzy grają w GKS-ie Żukowo, zależy nam na tym by ten klub się utrzymał w lidze. Ciągle im się jednak przypatrujemy - podsumował Wleklak.
ZOBACZ WIDEO Natalia Partyka: moje życie pokazuje, że niemożliwe nie istnieje