Vistal Gdynia początki połów wygrywał 5:0 i 4:0. Mimo to, Metraco Zagłębie Lubin potrafiło dwukrotnie doprowadzić do wyrównania. - Gratuluję Vistalowi zwycięstwa, chociaż wolelibyśmy wywieźć z Gdyni punkt. To było możliwe, ale nie z takim początkiem I oraz II połowy. Zaczęliśmy mecz bardzo słabo, jeśli chodzi o kończenie akcji w ataku pozycyjnym. Daliśmy Vistalowi najłatwiejszą broń, jaką są kontry pośrednie i bramki po 2-3 podaniach - powiedziała Bożena Karkut trenująca zespół z województwa dolnośląskiego.
- Odrabianie strat było realne, ale bardzo duża ilość gry w osłabieniu nie ułatwiła nam zadania. Mam pretensje do zespołu za to, że pozwolił zbyt łatwo zdobywać Vistalowi bramki w tym elemencie gry. Mieliśmy dużo wariantów. Wynik to jedno, realizacja drugie. Chęci były, walki nie zabrakło, ale brakowało spokoju i rozwagi, by wykorzystać słabości przeciwnika - dodała Karkut.
Obie drużyny pokazały olbrzymią wolę walki. - Nie mogę powiedzieć, że nie walczyłyśmy. Każda z nas zostawiła serducho na parkiecie. Nie do końca zrealizowałyśmy to, co chciałyśmy - podkreśliła Małgorzata Trawczyńska, szczypiornistka Metraco Zagłębia Lubin.
Lubiniankom z pewnością nie pomógł bilans kar. Siedziały one na ławce przez 18 minut, przy zaledwie 2 minutach Vistalu. - Pokazałyśmy, że potrafimy grać i zdobywać piękne bramki, ale dostałyśmy za dużo kar dwuminutowych. W pewnym momencie grałyśmy w czwórkę przeciw sześciu zawodniczkom Vistalu i gospodynie to wykorzystały. Z takim rywalem nie możemy sobie pozwolić na coś takiego. Uważam, że nie byłyśmy słabsze, ale zadecydowały niewielkie szczegóły - oceniła Trawczyńska.
ZOBACZ WIDEO Artur Siódmiak: Na mistrzostwach świata nie oczekujmy medali (Żródło: TVP S.A.)