Mistrzowie Polski szczęśliwi po meczu z Vardarem. "To była niesamowita walka"

WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara
WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara

W meczu Ligi Mistrzów z Vardarem Skopje szczypiorniści Vive Tauronu Kielce pokazali, że tworzą prawdziwą drużynę. Mistrzowie Polski przetrwali kryzysowy moment i dzięki ogromnej wytrwałości zwyciężyli 27:24.

- To było bardzo trudne spotkanie. Nasza forma może nie była najlepsza, ale poprawiliśmy kilka rzeczy. Vardar nie wyprowadzał tylu kontr, co w pierwszym meczu, ale mieliśmy dużo problemów z pokonaniem dobrze spisującego się Milicia analizował starcie z Macedończykami skrzydłowy Tobias Reichmann.

Już od początku pojedynku widać było, że mistrzowie Polski są niezwykle zmotywowani. Kielczanie wyszli na parkiet mocno nabuzowani i bardzo szybko odnalazło to swój skutek w wyniku - gospodarze rozpoczęli od prowadzenie 4:1.

- Była niesamowita walka od pierwszej do ostatniej minuty. Wiedzieliśmy, że to będzie bardzo trudne spotkanie, ale najważniejsze, że zdobyliśmy dwa punkty, przewagę nad rywalami i pierwsze miejsce w grupie - powiedział Manuel Strlek.

Gdy wydawało się, że żółto-biało-niebiescy bez problemów dowiozą pewne zwycięstwo do ostatniego gwizdka sędziego, nagle złapali przestój. Na niemal dwadzieścia minut przed końcem spotkania ich skuteczność w ataku zaczęła gwałtownie spadać, a prowadzenie 22:18 stopniało w momencie.

ZOBACZ WIDEO: Wojciech Fortuna: zrozumiałem, że w Zakopanem nie ma dla mnie miejsca

- To był mecz, w którym obie drużyny walczyły o pierwsze miejsce w grupie, więc faktycznie były ogromne emocje. Stawka była wielka, więc nie ma się co dziwić, że to starcie wyglądało w ten sposób. Mogliśmy kontrolować dużo łatwiej wynik w drugiej połowie, gdybyśmy tylko wykorzystali sytuacje, które mieliśmy - wyjaśnił rozgrywający Mariusz Jurkiewicz.

Kielczanom kłopoty sprawiała jedna osoba - Strahinja Milić. - W pewnym momencie był dla nas zaporą nie do przejścia, bo wypracowywaliśmy sobie łatwe pozycje, natomiast nie byliśmy skuteczni. Nasi rywale byli dużo skuteczniejsi w ataku od nas i stąd te nerwy w końcówce - powiedział Jurkiewicz i dodał: - Milić stanął w bramce i nie mogliśmy znaleźć żadnego sposobu na pokonanie go. Gra w ofensywie nie sprawiała nam problemów, bo dochodziliśmy do czystych sytuacji, ale wykorzystywanie ich pozostawiało wiele do życzenia.

Mistrzowie Polski jednak po profesorsku rozegrali ostatnie minuty i dzięki temu mogli cię cieszyć z bardzo cennej wygranej. - Naszym celem jest zakończenie fazy grupowej na pierwszym i to zwycięstwo bardzo nas do niego przybliża - powiedział Reichmann.

Komentarze (0)