Jedna z najlepszych drużyn na świecie dominowała w pierwszej połowie, ale nie umiała utrzymać przewagi w drugiej części meczu. Z rezultatu 22:15 na korzyść
"Zebr" zrobił się remisowy wynik 24:24.
- Zagraliśmy bardzo dobrze w pierwszej połowie, ale nie udało nam się tego powtórzyć w drugiej części. Zwolniliśmy grę, zrobiliśmy dużo prostych błędów i graliśmy niecelnie - powiedział islandzki szkoleniowiec.
Zawodnicy obu ekip mają bardzo napięty grafik i mierzyły się już po raz drugi w przeciągu miesiąca. Najpierw, w płockiej Orlen Arenie, zwyciężyli gospodarze 24:22. - Sądzę, że ten remis to kwestia zmęczenia naszych czołowych graczy. Wisła zasłużyła na punkt - przyznał z uznaniem Alfred Gislason.
Podobne zdanie miał również szczypiornista z Kilonii, Nikola Bilyk. - Po bardzo udanej pierwszej połowie mieliśmy duże problemy z ofensywną grą Wisły. Mamy ogromne problemy z podaniami i przez to straciliśmy wiele bramek z kontry. Musimy dalej walczyć w kolejnych meczach, bo jeszcze wiele przed nami w Lidze Mistrzów - zaznaczył.
ZOBACZ WIDEO Kulisy pracy w "Marce". Reportaż WP SportoweFakty