Vive Tauron II - Olimpia MEDEX. Nieskuteczna pogoń beniaminka. Lider wywiózł punkty z Kielc

Materiały prasowe / Olimpia MEDEX Piekary Śląskie / Radosław Cięciel
Materiały prasowe / Olimpia MEDEX Piekary Śląskie / Radosław Cięciel

Szczypiorniści Olimpii MEDEX Piekary Śląskie pokonali w 9. kolejce grupy B I ligi zawodników Vive Tauronu II Kielce 31:28.

Chociaż kielczanie okupują dolne pozycje w tabeli grupy B I ligi piłkarzy ręcznych i jako beniaminek wciąż zbierają doświadczenie w tej klasie rozgrywkowej, już zdążyli pokazać, że aby ich pokonać trzeba się sporo natrudzić.

O tym, że młodzi zawodnicy z województw świętokrzyskiego nie boją się nikogo przekonali się już między innymi szczypiorniści SRS Czuwaj Przemyśl, którzy kilka tygodni temu przyjechali do Kielc jako liderzy tabeli, a nie poradzili sobie z podopiecznymi Rafała Bernackiego.

Lepiej z Vive Tauronem II poszło drużynie, która aktualnie zajmuje pierwszą pozycję w grupie, czyli Olimpii MEDEX Piekary Śląskie. Goście już na początku spotkania wyszli na prowadzenie i bez większych problemów dyktowali tempo meczu. Żółto-biało-niebiescy jednak nie odpuszczali, grali ambitnie i starali się zmniejszać przewagę rywali. To zaowocowało zniwelowaniem prowadzenia graczy Olimpii do dwóch trafień i taką też różnicą zakończyła się pierwsza połowa pojedynku.

Chociaż końcówka pierwszej części meczu dawała gospodarzom nadzieje na dogonienie przeciwników, ci bardzo szybko te marzenia pogrzebali i na początku drugiej partii błyskawicznie powiększyli swoją przewagę do sześciu, a po chwili nawet do siedmiu trafień.

Gdy wydawało się, że goście już pewnie kontrolują wynik i bez problemu dowiozą zwycięstwo do ostatniego gwizdka sędziego, kielczanie kolejny raz pokazali niezwykłą wolę walki i zaczęli gonić rezultat. Na skuteczny pościg zabrakło jednak czasu i trochę zimnej głowy. Ostatecznie szczypiorniści z Piekar Śląskich mogli się cieszyć wygraną 31:28.

Vive Tauron II Kielce - Olimpia MEDEX Piekary Śląskie 14:16 (28:31) 

ZOBACZ WIDEO Dana White: podczas UFC 205 pobiliśmy wszystkie rekordy

Komentarze (0)