El. ME 2018, grupa 4: Martin Galia zatrzymał Macedończyków, wpadka Islandczyków

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Roksana Bibiela
WP SportoweFakty / Roksana Bibiela
zdjęcie autora artykułu

Bardzo ważny triumf w eliminacjach mistrzostw Europy 2018 na koncie Czechów. Naszych południowych sąsiadów do zwycięstwa 35:28 nad Macedonią poprowadził bramkarz Górnika Zabrze, Martin Galia. Niespodziewanie Islandczycy wracają z Ukrainy bez punktów.

Spotkanie zapowiadało się jako pojedynek snajperów Barcelony - Kiryła Łazarowa i Filipa Jichy. Ten drugi obejrzał jednak starcie z perspektywy trybun, ale koledzy godnie zastąpili swojego lidera.

Odważnie grał leworęczny Petr Linhart, tylko wyjątkowo zdarzały się pomyłki Romanowi Becvarowi i Ondrejowi Zdrahali. Znakomicie wyglądała współpraca Tomasa Babaka z kołowymi, dokładniej z Leosem Petrovskim z Azotów Puławy. Kolegów przyćmili jednak Jakub Hrstka na skrzydle i Martin Galia. Bramkarz NMC Górnika Zabrze został gwiazdą drugiej połowy. Radził sobie z rzutami Dejana Manaskowa z lewego skrzydła i nawet przy dobitkach wychodził z opresji obronną ręką.    Potwierdziło się (który to już raz?), że gdy słabszy dzień przytrafi się Łazarowowi, to staje cała reprezentacja. Wprawdzie gwiazdor Macedończyków rzucił 7 bramek, ale zaliczył też kilka wpadek. Nawet najskuteczniejszy z zawodników Lino Cervara, Dejan Manaskow, nie ustrzegł się błędów i spektakularnie zmarnowanych sytuacji oko w oko z Galią. Kadrze nie pomógł zbytnio bramkarz Barcelony, Borko Ristowski, zawiódł wielki macedoński talent, 20-letni Filip Taleski.

Czesi wygrali 35:28 i poprawili sobie humor po porażce z Islandią (24:25). Dla Lino Cervara to z kolei pierwsza porażka w roli selekcjonera Macedończyków. Wcześniej jego podopieczni pewnie ograli Ukrainę 27:21.

Oprócz Galii, na parkiecie wystąpiło dwóch graczy z Superligi. Mowa o kapitalnie dysponowanym Petrovskim (100 proc. skuteczności) oraz Janie Sobolu z Azotów Puławy.

El. ME 2018, grupa 4:

Czechy - Macedonia 35:28 (18:12) Najwięcej bramek: dla Czech - Jakub Hrstka 10, Leos Petrovsky 7, Roman Becvar 6; dla Macedonii -  Dejan Manaskow, Kirył Łazarow 8, Marko Neloski 4.

Jedna jaskółka wiosny nie czyni. Zwycięstwo nad Czechami (25:24) miało być zapowiedzią powrotu Islandczyków na właściwe tory. Tymczasem Skandynawowie pojechali na Ukrainę jak po swoje, a wrócili z niczym.

Do przerwy trwała wymiana ciosów. Na swoim poziomie grał Aron Palmarsson i wydawało się, że kwestią czasu jest wrzucenie wyższego biegu przez Islandczyków. Rzeczywiście, zespół z północy próbował narzucić swój styl, ale efekt był odwrotny od zamierzonego. Palmarsson, jeden z najlepszych playmakerów świata, bił głową w mur. Na jego siedem prób w drugiej połowie tylko dwie znalazły drogę do siatki.  [color=black] Ukraińcy potwierdzili, że na własnym parkiecie są groźni dla najlepszych i do oporu wykorzystywali słabość rywala. Błyszczeli Andrij Akimienko i Zachar Denisow, kilka istotnych trafień zanotował Wiaczeslaw Sadowyj. Zwycięstwo Ukraińców 27:25 to jedna z największych niespodzianek eliminacji mistrzostw Europy 2018. A Islandia? Indywidualnie znakomici gracze, ale ostatnio w reprezentacji tracą sporą cześć swoich walorów.

El. ME 2018, grupa 4:

Ukraina - Islandia 27:25 (13:13) Najwięcej bramek: dla Ukrainy - Andrij Akimienko, Zachar Denisow, Wiaczesław Sadowy - po 4; dla Islandii - Aron Palmarsson 6, Runar Karason 5, Gudjon Valur Sigurdsson.

# Drużyna M Z R P Bramki Pkt
1 Macedonia 6312173:1587
2 Czechy 6303161:1616
3 Islandia 6303163:1636
4 Ukraina 6214152:1715

ZOBACZ WIDEO Legia - Real. Michał Pazdan, koszmar Cristiano Ronaldo powrócił

[/color]

Źródło artykułu: