WP SportoweFakty: Czy wierzy pan w to, że zagra z Serbią w Ergo Arenie?
Tomasz Gębala: Liczę na to, że trener da mi szansę. Jak nie, to trudno. Każdy z nas liczy na miejsce w szesnastce, by zagrać. To jak najbardziej zdrowa rywalizacja. Chciałbym wejść na boisko i daję z siebie wszystko, by pokazać się przed trenerem. Jak się nie uda, to nie będę się na nikogo obrażał. Wiem, że nie jestem żadnym świetnym zawodnikiem, tylko przyjechałem po to, by się uczyć.
Czy gra w Trójmieście, czyli w miejscu w którym wszystko się zaczęło to byłoby szczególne przeżycie?
- W Spójni Gdynia grałem w juniorach, a następnie przez dwa lata byłem w SMS-ie. Wychowałem się w Trójmieście i to mój dom. Na pewno gra tutaj z orzełkiem na piersi to coś specjalnego i bardzo fajnego.
Pański brat, Maciej Gębala zadebiutował w Ergo Arenie. Chyba fajnie byłoby po raz pierwszy pokazać się polskim kibicom w tej samej hali?
- Miałem już swój debiut w Holandii. Byłby to debiut przed własną publicznością. To byłoby bardzo fajne uczucie. Będzie pełna hala i to coś niesamowitego.
Czy teraz, po powrocie z Niemiec czuje pan, że jest dużo mocniejszy, niż przed wyjazdem?
- W drugim zespole SC Magdeburg po raz pierwszy dostałem możliwość bycia tym pierwszym, jednym z najważniejszych zawodników drużyny. Dzięki temu dorosłem pod względem umiejętności i charakteru. Nauczyłem się brać odpowiedzialność, walczyć i ciągnąć zespół za sobą. Nie zawsze mi wychodziło, ale z każdym kolejnym rokiem trener stawiał przede mną nowe wyzwania. Rozwinąłem się w obronie, ataku, jako rozgrywający nie tylko rzucający, ale i podający do kolegów.
ZOBACZ WIDEO LM: zobacz trening Realu na stadionie Legii Warszawa
{"id":"","title":""}
Jakie czynniki zadecydowały zatem o powrocie do kraju?
- Nie była to łatwa decyzja. Grałem w Niemczech przez trzy lata i myślałem, żeby tam zostać. Propozycja z Orlenu Wisły Płock była jednak najlepsza pod względem sportowym i to zdecydowało. Nie mogę powiedzieć tak, że wróciłem z podkulonym ogonem. To była dobra decyzja i jestem zadowolony z trzech lat spędzonych w Magdeburgu oraz z tego, że gram w Polsce, w jednym z czołowych zespołów Europy.
Zawodnicy często podkreślają, że u Tałanta Dujszebajewa ważną rolę odgrywa taktyka i trudno jest wszystko szybko pojąć. Czy to prawda?
- Wiem o co chodzi. Trener ustala proste reguły gry i wszyscy musimy wiedzieć o co chodzi. Czasami mam jednak problemy z wykonaniem tego na boisku.
Jak patrzycie na Serbię, która przyjechała do Gdańska bez kilku ważnych strzelb?
- Trzeba spojrzeć na ostatni mecz, jaki zagraliśmy z Serbami. To bardzo dobry zespół, mający świetnych zawodników. Cała druga linia gra w Bundeslidze, a to świadczy samo o sobie. To bardzo dobrzy zawodnicy i nie można ich nigdy lekceważyć.
Wcześniej w kadrze wyróżniały się inne braterskie duety. Czy teraz to wy zdominujecie na lata reprezentację i będziecie rozdawać karty?
- Fajnie by było, gdyby tak się stało. Czy tak będzie, zobaczymy. Ja stawiam sobie cele i z tyłu głowy wiem, co chcę osiągnąć. To nie jest jednak żaden mus i nie zamierzam nigdy iść po trupach. Chcę pracować i się rozwijać, by zadomowić się w kadrze i móc trenować z reprezentacją. Przede wszystkim muszę ustabilizować swoją pozycję w Orlen Wiśle Płock i grać regularnie. Miałem problemy ze stabilizacją formy. Muszę zostawić serce i zęby na parkiecie. Będę ciężko pracował, uczył się nowych rzeczy i podpatrywał kolegów z kadry.
Rozmawiał Michał Gałęzewski