Turbo Marek Daćko. Powołanie do kadry dodało obrotowemu skrzydeł

Materiały prasowe / GÓRNIK ZABRZE / PGNiG SUPERLIGA
Materiały prasowe / GÓRNIK ZABRZE / PGNiG SUPERLIGA

11 bramek, w tym 9 z koła. Marek Daćko był najjaśniejszą postacią spotkania z Vive Tauronem Kielce. W 8. kolejce PGNiG Superligi pewnie triumfowali jednak mistrzowie Polski (36:27).

Kilka godzin przed meczem Marek Daćko dowiedział się, że trener reprezentacji, Tałant Dujszebajew, zaprasza go na zgrupowanie kadry przed meczami eliminacji mistrzostw Europy. Dla obrotowego NMC Górnika Zabrze będzie to pierwsza poważna przygoda z drużyną narodową. W 2013 roku Daćko debiutował już u Michaela Bieglera, ale wówczas niemiecki szkoleniowiec zabrał na turniej towarzyski niemal samych nowicjuszy w reprezentacji.

- To bardzo miłe zaskoczenie, że dostałem powołanie od trenera. Postaram się wykorzystać zaufanie. Wcześniej dostąpiłem zaszczytu występu w reprezentacji, ale nazwałbym to bardziej epizodem. Tak naprawdę, to jeszcze nie dostałem swojej prawdziwej szansy - mówił po spotkaniu z Vive Tauronem Kielce.

Obrotowy Górnik zapamięta pojedynek z mistrzami Polski na długo. Podanie na koło niemal równało się z bramką. Daćki nie potrafił powstrzymać duet Julen Aguinagalde - Mateusz Kus, który przecież radził sobie z najlepszymi w Europie. Im dłużej trwał mecz, tym obrona kielczan coraz lepiej radziła sobie z zabrzaninem, ale obrotowy i tak zdołał strzelić 9 goli ze swojej nominalnej pozycji. Do tego dwukrotnie wykorzystał fakt, że Vive rozgrywało akcję bez Sławomira Szmala w bramce i rzucał do siatki z połowy boiska. 11 trafień, w dodatku na oczach Tałanta Dujszebajewa, to musi robić wrażenie.

Skuteczność Daćki nie sprawiła jednak, że w Zabrzu doszło do niespodzianki. Po początkowym, wyrównanym fragmencie, kielczanie coraz częściej odcinali Daćkę od podań. Wśród Górników mnożyły się też błędy komunikacji czy nawet chwytu piłki. Swoje między słupkami zrobił Sławomir Szmal.
 
- Bardzo dobrze zaczęliśmy spotkanie. Graliśmy konsekwentnie do stanu 8:8, potem wkradło się sporo błędów. Vive to skrzętnie wykorzystało i nam odjechało. Staraliśmy się gonić kielczan, ale wszyscy wiemy, jaki to rywal. Chcieliśmy rozciągać grę do skrzydeł, niestety, przeciwnik na wiele nam nie pozwalał - tłumaczy Daćko.

Marcin Górczyński z Zabrza

ZOBACZ WIDEO Zapłakany, chciał uciekać. Oto początki Cristiano Ronaldo. Wróci jeszcze do domu?

Komentarze (0)