WP SportoweFakty: Został wybrany pan najlepszym kołowym świata w plebiscycie EHF. Cieszą takie sukcesy?
Julen Aguinagalde: Oczywiście. EHF organizuje różne konkursy i miło jest widzieć siebie wśród wyróżnionych. Jednak dużo bardziej cieszą mnie zwycięstwa zespołu. Najważniejszy jest wynik całej ekipy. Teraz skupiam się tylko na kolejnym meczu i Lidze Mistrzów.
Inaugurację Ligi Mistrzów można uznać za bardzo udaną. Rok temu na otwarcie przegraliście z Szegedem.
- Tak, to zwycięstwo cieszy. Zwłaszcza, że był to wyjazdowy mecz. Białorusini byli zaprawieni w ciężkich bojach po starciach w Lidze SEHA. To było bardzo ciężkie spotkanie, co pokazała przede wszystkim pierwsza połowa. Dobrze, że na końcu to my mogliśmy cieszyć się z dobrze wykonanej pracy i pierwszych dwóch punktów.
ZOBACZ WIDEO: Sporting - Legia. Miroslav Radović tłumaczy się z pudła
W obu ekipach duże role odegrali kołowi. Pana vis a vis był ekskielczanin - Rasko Stojkovic.
- Bardzo podoba mi się jego gra. To jeden z najlepszych graczy na naszej pozycji. Jesteśmy jednak różnymi zawodnikami. On preferuje grę w innym formacie - lubi zdobywać bramki, co wychodzi mu zresztą znakomicie. Ja z kolei chcę pracować dla zespołu i temu poświęcam największą uwagę.
W Brześciu wykonaliście świetną robotę. Teraz przed Vive zadanie trudniejsze?
- Trudno ocenić. To będzie pierwszy mecz Champions League przed naszymi kibicami, chcemy więc pokazać się z jak najlepszej strony i dla nich wygrać. To jednak Liga Mistrzów, nie ma łatwych spotkań. W naszej hali jesteśmy bardzo mocni i musimy to wykorzystać - wygrać tutaj wszystkie mecze.
Z Kristianstad mierzyliście się już przed rokiem. Jaki to zespół?
- Będzie to zupełnie inna ekipa. Latem odeszło od nich wielu zawodników, ale jest i wiele nowych twarzy. Nie zmienił się ich styl i pomysł na grę, oparty na silnej obronie oraz szybkich kontrach. To typowa skandynawska piłka ręczna. Żeby myśleć o dobrym wyniku musimy podejść do tego meczu maksymalnie skoncentrowani.
W losowaniu trafiliście do teoretycznie słabszej grupy. To przywilej czy pułapka?
- To Liga Mistrzów, tu nie ma łatwiejszych drużyn. Zwłaszcza w tej nowej formule. Faktycznie, druga grupa jest nieco cięższa, ale w gruncie rzeczy zawsze chodzi przecież o to samo: wygrywać kolejne spotkanie, niezależnie czy z PSG, czy z Vardarem, czy z Kristianstad.
Nikt jeszcze nie obronił tytułu w Lidze Mistrzów. To będzie trudniejszy sezon od poprzedniego?
- Na pewno. Mówią, że trudno jest dostać się na szczyt, ale jeszcze trudniej jest się tam utrzymać. I mają rację. Marzymy jednak o obronie tytułu. Liga Mistrzów to długie rozgrywki, wiele może się zdarzyć, dlatego tak ważne jest konsekwentne zbieranie punktów.
Trenując w klubie przez cały okres przygotowawczy miał pan okazję dobrze poznać nowego kołowego Vive - Patryka Walczaka. Młodszy kolega korzysta już z pana rad i doświadczenia?
- Oczywiście. Chcę mu pomóc w szybkiej adaptacji, a on wydaje się pilnym uczniem. Im szybciej nowi zawodnicy w pełni wpasują się w nasz styl gry, tym lepiej dla ekipy. Wszyscy sobie pomagamy i to jest najważniejsze.
Dużo zmian wydarzyło się ostatnio także wokół reprezentacji Hiszpanii. Nowy trener, nowe cele.
- Fakt, ostatnio w mojej reprezentacji otworzył się nowy rozdział - przyszedł nowy selekcjoner, a to zawsze oznacza nową myśl szkoleniową, trochę inną filozofię gry. Będą też na pewno roszady personalne. Jeszcze nie wiadomo nic konkretnego, ale mam nadzieję, że wyjdzie to tylko z korzyścią dla kadry. Celem będzie oczywiście medal na mistrzostwach we Francji.
Rozmawiał Maciej Szarek