Karol Królik: Nie ma różnicy bramkowej, której nie można zniwelować

Warmia Traveland Olsztyn musiała się obejść smakiem. W rewanżowym meczu o awans do Superligi mężczyzn z kretesem poległa w Szczecinie Pogoni 23:32. - Widać było różnicę - przyznał po meczu Karol Królik, nomen omen były gracz Pogoni.

Po pierwszym meczu barażowym o utrzymanie/awans do Superligi Warmia Traveland Olsztyn miała nad Pogonią Szczecin przewagę jednego trafienia (30:29). W rewanżu podopieczni Giennadija Kamielina nie mieli już zbyt wiele do powiedzenia, choć liczyli na swoją szansę. - Nie po to uprawiamy ten sport, by jechać na teren przeciwnika po przegraną. Wierzyłem w zwycięstwo tutaj w Szczecinie - przyznał tuż po meczu Karol Królik.

- Staraliśmy się walczyć. Zabrakło siły. Starczyło jej na tyle, na ile było widać. Pogoń miała dłuższą ławkę, okazała się być bardziej doświadczona. Nieźle bronił bramkarz szczecinian. Nie pozostaje nam nic innego, jak pogratulować wygranej. W tym meczu na to zasłużyli - dodał z pełną powagą rozgrywający olsztynian.

W pewnym momencie ekipa z Warmii i Mazur traciła do gospodarzy już trzynaście bramek (27:14). Dla Królika nie miało to znaczenia. - Ten wynik był już wysoki, ale mówiłem chłopakom, żeby nie patrzeć na wynik tylko grać do końca i pokazać charakter. Nie mówię, że jesteśmy zespołem formatu Vive Kielce, ale w finale Ligi Mistrzów ten zespół pokazał, że nie ma różnicy bramkowej, której nie można zniwelować - słusznie zauważył zawodnik.

ZOBACZ WIDEO Vive będzie dalej panować? Ambitne plany w Kielcach (Źródło TVP)

{"id":"","title":""}

- Chciałem zostawić w Szczecinie jak najmilszy obraz Warmii. Zespół Pogoni posiada 3-,4- czy nawet 5-krotnie wyższy budżet niż my, ale akurat na własnym terenie pokazaliśmy, że to nie miało znaczenia. Tutaj już było widać różnicę - powiedział Królik.

Zapytany na koniec o swoje wspomnienia z portowym miastem i Pogonią (przez dwa sezony był jej podstawowym zawodnikiem), odpowiedział. - Nawet jak mieszkaliśmy w Policach, zrobiliśmy sobie z kolegami wycieczkę do Parku Kasprowicza i na Wały Chrobrego. Sam też poszedłem sobie spacer koło szpitala, w którym urodziła się moja córka Hania. Było niezwykle sympatycznie. Mam bardzo miłe wspomnienia ze Szczecina. Spędziłem tu dwa wspaniałe lata i zawsze będę je miło wspominał - sentymentalnie zakończył zdobywca 7 bramek.

Źródło artykułu: